Opętańcza refleksja lub bezdomne koty
czy też oddech głęboki na bolesnej pryczy,
religia zamieniona w zabobonne płoty
nie potrafią oddalić kielicha goryczy.
Tupnie nogą, z oddali cichutko zawoła,
róg boleści trzyma, lecz nie dmie. Półcienie
pochylają łagodnie głowy. Nowa szkoła
pojmowania zawodzi, gdy widzi cierpienie.
Zamiast rady bezradność poradzi strapionym:
nie wywijaj kikutem i omijaj sytych,
jeśli uśmiech, to głupią sztuczką wymuszony,
w kręgu trwaj bez nadziei: ból, bezsilność i Ty.
Czasem trzeba cierpienie przyjąć i nie krzyczeć,
lecz nie dać udręczeniu nad rozum starszeństwa,
roztropnością ból mierzyć, a kielich goryczy
cierpliwością przyprawiać i kroplami męstwa.
A jeśli sił zabraknie, jeśli pękną kości,
które szkielet stanowią. W tę godzinę ciemną
oby ktoś do kielicha dolał cierpliwości,
jak w Ogrójcu: godzinę choć czuwajcie ze mną.
----------
Ze zbioru Na śladach Pana Cogito