Opowieść o „Szubrawcy"

    „W pierwszej linii, pojąłem, koniecznem i trzeba
    na cnych obywateli sposobić się nie bać,
    byśmy silnym się mogli, wielkim stać narodem.
    Biada bowiem ludowi, który serca młode
  1. uczy wolność brać szturmem w krótkotrwałym zrywie,
    nie zaś stawać wolności się godnym prawdziwie
    wychowania zacnego, mądrego potęgą.
    Niechby najszlachetniejsze instynkta zaprzęgą,
    walecznością niezwykłą pełne i zapałem,
  2. znów upadną bez wprawy w dążności wytrwałej.
    Wielkość, siła przeminie jak gwałtowne fale,
    których moc rozpryskuje się na pierwszej skale.
    Wolność – ludzi walecznych nie tylko wymaga,
    i nie tylko żołnierska żywi ją odwaga,
  3. lecz i mocnych przekonań stałość nieznużona.
    Bez stałości skarleje wielkość, wolność skona”.

    „Naród chcący uzyskać i osadzić trwale
    niepodległość, na mocnej wznosić musi skale.
    Rozhukana straż przednia, tę utworzyć łatwo
  4. wypełniając nadzwyczaj bohaterską dziatwą,
    niepotrzebna jest wcale. Konieczna jest przed to
    ludu masa poważna, którego zaletą
    dobre są obyczaje, gotowość poświęceń,
    z bezinteresownością obeznane ręce.
  5. W takich znajdzie Ojczyzna na swoje rozkazy
    obywateli godnych, niewzruszone głazy,
    nieznużenie i stale, za dnia oraz nocą,
    służyć w każdej potrzebie gotowych ochoczo”.

  6. Słowa, które kluczowe kreślą pracy cele,
  7. wstępem konstytucyi swej założyciele
    uczynili. Ta mowa w usta przypisana
    „Towarzystwa” patrona jest „Tomasza Zana”.
    Towarzystwo w Chicago było zawiązane,
    z końca dziewiętnastego wieku datowanej
  8. tej broszury wynika. W onej to ustawie
    obiecano współdziałać w każdej takiej sprawie,
    której cel niepodległość Polski odzyskanie.
    Taki cel był szczególny, w ogóle wspieranie
    ruchów deklarowano które, i czynności,
  9. do swobody narodów dążą i wolności
    człowieczeństwa, cokolwiek to wówczas znaczyło.
    „Towarzystwo” gotowe do poparcia było
    zgodnych w celu, a nigdy nie spoglądać krzywo
    na ruch, sprawę lub czynność wszelką, acz godziwą.

  10. Pośród celów podrzędnych „Towarzystwa Zana”
    być nie mogła braterska pomoc pomijana.
    Warto też wyglądanie zachować w pamięci,
    przybijanej na listach zrzeszenia pieczęci.
    Herb trójdzielny przestawiać owa pieczęć musi,
  11. który z herbów złożony Polski, Litwy, Rusi,
    „Wolni z Wolnymi Równi z Równymi” – napisem
    okolony, i drugim zewnętrznym obrysem,
    który nazwa stanowi, czyli „Towarzystwo
    Tomasza Zana” oraz, po przecinku blisko,
  12. „Chicago, Illinois”, który jest tym stanem,
    gdzie było towarzystwo inkorporowane.

    Pod panowaniem pruskim mniej więcej w te lata,
    działanie rozpoczyna niesławna Hakata.
    Toruń, Poznań i Gniezno stają w jednym szyku,
  13. gdzie sąd gimnazjalistów i akademików
    skazuje, a przewiną przynależność owych
    do tajnych stowarzyszeń, w których polskiej mowy
    uczyli się, historii i literatury.
    Atoli, choć więzienie czekało niektórych,
  14. nie porzucili insi zaczętego dzieła.
    Po przykrej eksperiencji wszelako garnęła
    się znów młodzież do pracy. Zaczęły się koła
    w jedną organizację zrzeszać w różnych szkołach.
    Z jednolitą strukturą instytucja znana
  15. jako „Związek Towarzystw” jest „Tomasza Zana”.

    Trzy stopnie wykształcono wiedzy i rozwoju.
    Najpierwej promieniści, na początku znoju,
    filareci następni, miłośnicy cnoty,
    aby do filomatów dotrzeć, czyli do tych,
  16. którzy wiedzę miłują. Wrócimy do tego,
    tymczasem we wspomnieniach członka gnieźnieńskiego
    koła obaczyć można, że musiała praca,
    by germanizatorów uwagi nie zwracać,
    potajemna być. Mimo to każdy dzień niemal
  17. nad szkolny obowiązek godzinami trzema
    nawet uzupełniano lekcyj, pogadanek,
    i polskich referatów przygotowywaniem.
    Te–Te–Zet, jak był związek nazywany w skrócie,
    nie mógł nie mieć zapewne obrzędów i uciech,
  18. zanim o ich napomknę, co innego zbadam,
    bo chociaż odrodzenia Polski jedna rada
    jest oświata, to drugi (tych dwu więcej oby),
    filar ludu wielkiego stanowi dobrobyt.

    „Towarzystwem Tomasza Zana” nim się stanie,
  19. polskie koło w gimnazjum śremskim to „Marjanie”,
    w Józefa Wybickiego aktualnie szkole.
    Piotr Wawrzyniak przewodził był w tamecznym kole,
    kiedy w tysiąc osiemset sześćdziesiątym siódmym,
    na święty Michał składał maturę, by później
  20. duchownemu stanowi życie swe poświęcić,
    ale jako „król czynu” w ludzkiej trwa pamięci,
    albowiem prócz posługi zwykłej dla kapłanów
    fundamenta pod rozwój kładł średniego stanu.

    Założył Towarzystwo Czytelni Ludowych,
  21. nie zaniedbał też Związku Spółek Zarobkowych.
    Bo wówczas w Wielkopolsce „nie było przemysłu.
    W większej rolnej własności brak było pomysłu
    na racjonalne onym dobrem kierowanie.
    W ciemnocie i opilstwie marnieli włościanie
  22. i pod żydowskiej lichwy jarzmem niewolniczym.
    Niesłowność w rzemieślniczej reputacji krzyczy,
    a robotnik stanowił nędzny proletarjat”.

    Taki opis znajdziemy o tamtych realiach.

    Dzieł księdza Wawrzyniaka niewiele wyliczę:
  23. Bank Ludowy, „Skarbona”, spółdzielnie rolnicze,
    niektóre sam zakładał, insze reformował,
    polski przemysł i handel nieomal od nowa
    tworzył. W pruskim zaborze spółdzielczość rozkwitła,
    za sprawą oszczędności zmniejszyła się lichwa.
  24. Znalazła w przedsiębiorstwach i warsztatach pracy
    młodzież mniej wykształcona, lub gdy Prusak straszył,
    bytu ubezpieczenie, a nie puste słowa.
    Tedy i polskość łatwiej było im przechować.

    Obowiązki kapłana, a później parafii
  25. gospodarza, połączyć z tamtymi potrafił,
    i nie wpadło probostwo jego w zaniedbanie.
    Póki w Śremie był, mieli opiekę „Marjanie”,
    zachowali we wdzięcznej też abiturienci
    prałata Wawrzyniaka i wiecznej pamięci.

  26. Towarzystwo „Marjanów” w Śremie chyba trwało
    spośród innych najdłużej, a było niemało
    takich kół w Wielkopolsce. Nazwę niewątpliwie
    z kolegiaty poznańskiej trzeba związku wywieść.
    Kolegiacki ten kościół jest patronce żaków,
  27. świętej Marji oddany Magdaleny na kult.
    Tam to pośród młodzieży, jak głoszą pogłoski,
    tajny związek zakładał jenerał Dąbrowski.
    Jako data powstania ten w tradycji zastygł
    siedemnasty rok pański w wieku dziewiętnastym.
  28. Następnymi się laty z Poznania rozniesie
    na całą Wielkopolskę zwyczaj tajnych zrzeszeń.
    Chadzała zeń powstańcze młodzież toczyć boje,
    jedni na chwałę, insi na nieszczęście swoje.

    Aż nastało pięćdziesiąt lat bez zbrojnych powstań.
  29. W Prusiech nowym kanclerzem Otto Bismarck został.
    On to, zgodnie z zasadą, że czyja jest władza,
    tego jest i religia, prawa zaprowadzał
    by Kościół Katolicki, który był mu solą,
    jak najściślej państwową obłożyć kontrolą.
  30. Nakładano rządowe Kościołowi więzy,
    lecz celował kulturkampf również w polski język.

    Młodzież jednak stanęła za polskością murem,
    potajemną podjęła walkę o kulturę.
    Doczekali niektórzy z nich niepodległości,
  31. a nim Pan ich odwołał z ziemi do wieczności,
    jak to już napomkniono, wspominali krzynę.
    Tedy organizację prac teraz pominę,
    za to z tamtych wspominków, raz już przywołanych,
    nowe rzeczy wybiorę. „Słuchały polany,
  32. gąszcza nieuczęszczane, głusze pośród lasy,
    deklamacyj podniosłych tych młodzieńczych naszych”.

    Bo prócz samokształcenia na uroczystości
    też schodzono się, także unikając gości
    nieproszonych spojrzenia, bycia podsłuchanym.
  33. Pośród rocznic za godne uczczenia uznanych
    był dzień unii lubelskiej, trzeci maja, tudzież
    w styczniu i w listopadzie dni powstańczych zbudzeń.

    Inszych dat rocznicowych nie znam, za to podam
    jeszcze garść informacyj o samych obchodach.
  34. Kiedy pora sprzyjała, w ukrytym wąwozie
    pojedynczo lub w grupach po kilku się młodzież
    zbierała, przy uprzednio rozstawionych czatach,
    zaś w przyjaznym domostwie, gdy zabrakło lata.
    Uroczystość, czy w domu, czy to pośród krzewów,
  35. składała się z przemówień, i z chóralnych śpiewów,
    z deklamacyj poezji. „Modlitwa pielgrzyma”
    Adama Mickiewicza wspomnienie otrzyma
    jako ta, świętowania która jest początkiem.
    Zakończeniem, jak inną czytamy pamiątkę,
  36. integralnym obchodów było razem stanąć
    na Mszy Świętej w kościele Ojców Franciszkanów.

    Z filomackich, o sobie jak mawiali sami,
    szkolnych lat nim rozstanę się ze wspomnieniami,
    na stuletnich bez mała obaczyć chcę kartach,
  37. jaka wiedza ryzyka, trudu była warta.
    Do autorów podanych przezeń sięgam tedy,
    jako podług Nehringa uczyli się, kiedy
    więc „Kurs literatury polskiej dla szkół” trafia
    w ręce me mniemam, że to dobra bibliografia.

  38. „Literatura” czytam „w rozumieniu ścisłem
    jest zbiorem najcelniejszych, spłodzonych umysłem,
    piśmiennych dzieł narodu, o ile w nich ducha
    narodowego można rozwoju posłuchać”.

    Literatura polska, wedle podręcznika,
  39. na sześć się dzieli epok, pierwsza z nich się styka
    z przedchrześcijańskim czasem, „uważany który
    nie epoką, lecz wstępem jest literatury”
    .

    Przyjęciem chrześcijaństwa epoka piastowska
    rozpoczyna się. Kiedy powstaje krakowska
  40. akademia, początkiem to drugiej epoki,
    nazwanej jagiellońską. „A powszechnie z rokiem,
    gdy pierwszą polską książkę drukowano, liczą
    koniec tego okresu, czyli w roku tysiąc
    pięćset dwudziestym pierwszym”.
    Zygmuntowska era
  41. albo złotego wieku zaczyna się teraz
    okres. Król Zygmunt Pierwszy panował w tym czasie,
    Zygmunt August, Batory, epoka swój zasięg
    kończy pod panowaniem Zygmunta Trzeciego,
    w tysiąc sześćset dwudziestym drugim, „roku tego
  42. otworzyli w Krakowie szkołę Jezuici”.
    Jako upadek nauk „Kurs” epokę widzi
    czwartą, a w piśmiennictwie z tak zepsutym smakiem,
    że nawet ją „dziwacznie nazywają, jakie
    potworne umysłowe, artystyczne oraz,
  43. płody tego okresu były”.O potworach
    trzech zatem przeczytamy. »Scholastyczna« miano
    tedy epoki pierwsze „dawno zapomniano
    już o tej filozofii w Europie, oną
    pospolicie w tym czasie w Polszcze się bawiono.

  44. Krzywiła i mąciła jeno ludzki rozum”.
    Drugie »makaroniczne« nazwanie ze zgrozą
    łączy się, jaką było mieszanie z łaciną
    języka ojczystego. Trzeciej z plag przyczyną
    był duch »panegiryczny«. „Zakwitł on przesadą
  45. i czczą wybujałością. Tym to szpetnym wadom
    hołdując, myśl wykrzywił, uczucia wyziębił”.

    Warto jeszcze okresu opis zbadać głębiej,
    by obaczyć, że główny powód klęsk wymienia
    kolegiów jezuickich się system uczenia.

  46. Za księdza Konarskiego, szkół reformatora,
    pijara, uzdrawiania zaczęła się pora,
    w wieku osiemnastego mniej więcej połowie.
    „Reforma Konarskiego” jako „Kurs” przepowie
    „szerzyła się i cały naród owładnęła,
  47. gdy zakon jezuicki zmuszony był dzieła
    poniechać. Ten przeciwnik bowiem niebezpieczny
    z kasatą na spoczynek odszedł, oby wieczny”.

    Mimo to przeczytamy o epoki brakach
    „zamiast hołdy odbierać, poezyja taka
  48. oddaje je z pokorą uniżoną królom
    takoż panom tej ziemi”.
    Trzeba ku tytułom
    zerknąć jeszcze, gdyż z jakichś pominięto przyczyn,
    że ten Stanisławowskiej ery rozdział tyczył.

    W osiemnastym się wieku liczy er granicę,
  49. w roku dwudziestym drugim, czyli z Mickiewiczem.
    Mickiewiczem zaczęty okres jest ostatnim
    w „Kursie”, i opisany najszerzej, lecz nad nim
    kto by chciał się zadumać i prześledzić losy,
    sięgnąć musi do książki. Przeglądania dosyć
  50. już tego podręcznika, gdyż do opowieści
    insza czeka treść, którą potrzeba pomieścić.

    Tedy treść podręcznika, skutek, cel, znaczenie
    kto chce, musi sam poddać rzetelnej ocenie,
    bowiem z różnych dróg, z których jednakowo pilno
  51. każdą warto prześledzić tę, która na Wilno
    prowadzi, tę obieram, przywołując pamięć
    o Pannie Świętej, która w Ostrej świeci Bramie,
    by poetę przedstawić cudu przypomnieniem,
    opisanego wprawdzie później, gdy tę ziemię
  52. opuścił, a tak dumał na paryskim bruku,
    przynosząc z miasta tego uszy pełne stuku.
    A w mieście miał katedrę i można by o niej
    też wiele opowiedzieć, lecz dygresji koniec.

    Tedy tysiąc osiemset siedemnasty w Wilnie
  53. jest rok pański. Pierwszego października przyjmie
    ustawy Towarzystwo Filomatów. Duzi
    Filomaci jak byli? Nieco ponad tuzin
    w swej historii przyjęli członków, z tymi razem
    sześcioma, którzy pierwszą stanowili bazę.

  54. Zali był tej młodzieży mentor lub opiekun,
    tego dociec nie sposób, ale wedle wieku
    starszeństwem się wyróżniał ze stopniem magistra,
    a karjerę docenta obrał, do nich przystał
    od początku Jeżowski Józef. Był prezesem
  55. aż do czasu, gdy byt ten skończył się procesem,
    uwięzieniem, zsyłkami. „Poważny i blady,
    zadumany najczęściej”
    zalety i wady
    Jeżewskiego Domeyko takie zbiera. „Mało
    mówił i niezbyt często, lecz gdy to się stało,

  56. z najsurowszą logiką prawił i do rzeczy,
    gdy głos jego miał dobro kraju zabezpieczyć.
    Obyczajów surowych nader, czytał wiele,
    starożytni klasycy główni przyjaciele
    do lektury mu byli. W filozofii Kanta

  57. sam się trzymał, lecz żaden z jego strony szantaż
    dla myśli narzucenia nikogo nie spotkał”.
    „Duszą był towarzystwa”
    , o Jeżewskim notka
    też jest taka, „pomysły jego przyjmowano
    jednogłośnie, gdy z jaką propozycją stanął”.


  58. Wszelako w Towarzystwie „ni wiek, ni urzędy,
    ani żadne zaszczyty, bogactwa, arendy,
    ni talenta, równości znosić nie są w mocy”,

    tak w ustawach przyjęto. A „celem pomocy
    udzielania wzajemnej w naukach i ćwiczeń”

  59. jako równi związali się. Jeszcze wyliczę,
    skorom jest przy ustawach, Towarzystwo miało
    na zasadach opierać swój byt, swoją trwałość,
    takich: „skromność, otwartość, pożytku chęć szczera,
    przyjacielska ma członków poufałość wspierać,

  60. takoż wszystkich czynności ma być tajemnica”.
    Tak przysięgał, kto chciał się w Towarzystwo wliczać.

    Tedy prócz Jeżewskiego, jak już wymieniono,
    Adama Mickiewicza takoż samo, w grono
    Filomatów się wliczał z Nowogródzkich świeżo
  61. szkół z Adamem do Wilna przybyły Jan Czeczot,
    oczywista wspomniany Domeyko Ignacy,
    choć nie wszystkich wymienię, byli jeszcze tacy:
    Aleksander syn Jana Chodźki, który to Jan
    jako mistrz loży w Wilnie, drugiej w Mińsku był znan,
  62. i ostatni z tych, których z imienia tu wskażę,
    Tomasz Zan, Filomatów został sekretarzem.

    „Różnili się z pozoru”, Domeyko napisał,
    „w skłonnościach, i w humorze, w charakteru rysach,
    w pobieranych naukach. A choć różnic wiela,

  63. atoli bez wyjątku wszyscy Lelewela
    miłośnikami byli, tako każdy w bliskich
    był w stosunkach z Kontrymem. Przystępnym dla wszystkich,
    człowiekiem bardzo zacnym, choć gderą niewiele,
    kapryśnym, takoż szlachty był nieprzyjacielem.

  64. Ruchawy był i wielkie u tych młodych ludzi
    do pracy, do oświaty zapalenie budził”.

    Że był bibliotekarzem, rzec potrzeba przecie,
    ów Kontrym na wileńskim uniwersytecie.

    Zali lepiej opowieść przeciągać czy skracać?
  65. Przecież każdy z nich w kręgach się jakichś obracał,
    a tam myśli i czynów sypały się korce,
    w których złe mógł rozpoznać albo dobre wzorce,
    przeto wiedząc, że wszystkich nie sposób znać sprawców,
    Towarzystwu przyjrzyjmy się teraz Szubrawców.

  66. Jednak o Filomatach nieskończona praca,
    aby tedy nie musieć znowu do nich wracać,
    pierwej trzeba przytoczyć ono opisanie,
    które podał Domeyko o Tomaszu Zanie.
    „Jednakże nie dorównał nikt w popularności
  67. Tomaszowi Zanowi. Nikt od niego prościej
    nie potrafił młodzieży pociągnąć ku sobie.
    Podobania się w darze, w łatwości, w sposobie
    nad wszystkimi górował. Był, jak to mówiono,
    on człowiekiem powszechnym. To znaczy znajomość

  68. nauk posiadł gruntowną, takoż przyrodniczych
    jako i doświadczalnych, umiał biegle liczyć,
    i był dobrym poetą, historyję nasze
    znał i literaturę, nie były mu straszne
    języki starożytne. Wielkim miłośnikiem

  69. był sztuk pięknych, a zwłaszcza dobrze znał muzykę,
    i śpiewakiem wybornym był. Z równą łatwością
    do pojęcia się dzieci zniżał, z niewinnością
    bawić je i nauczać, jak z najzimniejszymi
    umiał w wielkie rozprawy wchodzić uczonymi.

  70. Twarzy wypogodzonej i zawżdy wesoły,
    żartobliwy, a kiedy śpiewając, na poły
    improwizował, w takie wpadał uniesienie,
    że strzelały, mówiono, jakoby promienie
    z jego czoła i z oczu, któremi zdobywał

  71. serca tych, co słuchali, i je pokonywał”.
    Od »promionków« tych wzięto nazwę „Promienistych”,
    które jawnym i licznym było towarzystwem,
    gdyż młodzież napływała doń szeroką ławą,
    aby się pożyteczną zajmować zabawą.
  72. Spośród nich Filomaci, sami utajenia
    nie zdradzając, dokonać mogli utworzenia
    sekretnego, jak własne, koła Filaretów.
    Stąd są, już napomknione, stopnie Te–Te–Zetów.

    Tedy śród Promienistych, przy dobrej zabawie,
  73. mleku, chlebie i cieście, pod niebem, na trawie,
    Filomaci badali kandydatów grono,
    z których do Filaretów zaciągi czyniono,
    dopuszczając za pierwszy próg wtajemniczenia
    łącznie w całym okresie kół onych istnienia
  74. do dwóch setek młodzieży. Filareci bowiem
    w kołach mniej licznych pracę układali sobie,
    przy czem często prezesów kółek wybierano
    z Filomatów, choć przecież o nich nie wiedziano.
    Tedy na Filareckie spotkania zostanie
  75. przeniesione uczonych rozpraw omawianie.

    Z Filaretów do swego Filomaci kilku
    grona zaś dopuścili, aby na wysiłku
    o byt i bezpieczeństwo, moralne korzyści,
    skoncentrować się licznych Filareckich kiści.
  76. Było między widoki, które mieli w pieczy
    Filomaci, od innych tajnych zabezpieczyć
    wpływu młodzież towarzystw. „Jakoż, pierwszej zimy”
    Domeyko opisuje „wiedzę posiedliśmy,
    że niektórzy się wciągnąć dali pod zaklęciem

  77. wichrzycieli jakowyś w tajne przedsięwzięcie,
    a którego mistrzowie, chociaż jeszcze sami
    czego chcą, nie wiedzieli, trupimi głowami,
    czarną izbą, przysięgą, już mamić zaczęli,
    ceremonie, sztylety i znaki już mieli.

  78. Jak się dzieci bawili z ogniem, a ich zmowa
    policyi już była dać się znać gotowa.
    Tedy czasu nie tracąc, mnie i Łozińskiego
    Filomaci wysłali, by do klubu tego
    wejść i złemu zaradzić. Rzecz nie była trudna.

  79. Na trzecim albo czwartym zebraniu już klub na
    karbonarstwo zakrawał, rozsądniejszych głosem
    Łozińskiego prezesem obrano. On wniosek
    wysnuł, że się nie uda klubu reformować.
    Tedy z urzędu swego zręcznie manewrował,

  80. czynności zagorzalszych puścił w przewlekanie,
    bojaźliwych wstrzymywał przed częstym zbieraniem,
    dwóch lub trzech Filareci przyjęli. Do końca
    zimy tej bez oporu sam się klub rozwiązał”.


    Jeszcze i o to warto swą wiedzę poszerzyć,
  81. jak Domeyko opisał ducha tej młodzieży.
    „Trzymali nieustanną Filomaci wartę
    nad dziesięćkroć liczniejszych Filaretów kształtem
    i kierunkiem, a za ich pośrednictwem całej
    młodzieży duch pod wpływem był tej grupy małej.

  82. A duch ten kształt miał polski, narodowy czysto,
    patryotyczny, ale od niewczesnych spisków
    wolny i konspiracyj. Żadne doń nie miały
    wstępu demagogiczne straszydła i szały.
    A zatem od zawiści wolny i dzielenia

  83. na partye. Nie było w nim też rozdwojenia.
    Niezatruty był dumą ani bezbożnością.
    Pod tym ostatnim względem warto nad przeszłością
    przebiec okiem raz jeszcze. Wprawdzie Filomaci
    jako i większość spośród Filareckiej braci

  84. nie byli pobożnymi zbyt katolikami.
    Nie wszyscy z kościelnymi ściśle przepisami
    żyli w zgodzie. Posądzać ich też o zbyteczną
    uległość przed duchowną władzą niedorzeczność
    by to była. Natenczas jeszcze był za świeży

  85. zagranicznych idei wpływ śród tej młodzieży,
    rewolucji francuskiej. Za silny oświaty
    sekularyzowanej powszechnie wpływ na tym
    zaważył. Mianowicie tej oświaty, która
    edukacyjnej była komisyi córa.

  86. A uniwersyteckich pośród profesory
    ledwo kilku chodziło na msze, na nieszpory,
    z emerytów ktoś może, ale w ogólności
    w modzie było szydzenie z księży, z pobożności”.


    „Tedy i pod tym względem,” w Domeyki opinii
  87. „religijnym, nad swój czas oni się wyższymi
    ukazali. A jeśli katolickiej wiary,
    której sami silnymi nie byli filary,
    nie wpoili w tę młodzież, przynajmniej kierunek
    taki nadać zdołali, że kiedy frasunek

  88. w cięższych czasach nastąpił, wielu przysposobił
    drogę do nawrócenia się ku Kościołowi,
    i prostocie tej wiary, którą ich ojcowie
    wyznawali”
    . Tu pora zawrócić opowieść,
    nie będziemy oglądać cel więziennych, zsyłek,
  89. atoli nieskończony jest jeszcze wysiłek.

    W lecie tysiąc osiemset szesnastego roku,
    na Wileńskiej ulicy wzbudziło niepokój
    pismo, świstek, stroniczka. W tytuł opatrzona
    „Wiadomości Brukowe” była owa strona.
  90. „Wiadomości” spotkały się dwakroć z uznaniem,
    lecz ich twórca poniechał, na siebie zadanie
    wydawania tytułu, w tygodniowym trybie
    rychło insi przejęli, którzy w piśmie wybieg
    ujrzeli do przemiany poglądów skostniałych.
  91. Tedy się i fundusze, takoż materjały
    do pisemka znalazły i pięć lat bez mała
    satyryczna gazeta się ukazywała.

    Rychło dla wydawania tego perjodyku
    Towarzystwo Szubrawców powstało. Artykuł
  92. objaśnia: „Szubrawcami nazwali się przytem,
    co według nich oznaczać miało, że dobytek
    ich względem literackich uzdolnień i zasług
    społecznych to ubogi i skromny jest zasób”.

    Nie taili szubrawcy swojego istnienia,
  93. toż na każdym numerze mamy przyzwolenia
    cenzury, jakoś zbierać też prenumeratę
    musiano, ich czynności jawne były zatem.

    Tedy „Kodeks Szubrawski”, kto uważnie szuka,
    „Wiadomości Brukowe” takoż, może w drukach
  94. znaleźć z tamtej epoki. „Niech Zniszczenie Szynek
    hasłem naszem więc będzie. Kapistran Barwinek”
    .
    Takim list do redakcji kończy się apelem,
    i podpisem. Wyraża radość, że w Niedzielę
    Zmartwychwstania obżerać, i to na koszt cudzy,
  95. po czterdziestu dniach postu można się. A drudzy
    piszą o towarzystwie, gdzie słowem honoru
    wszyscy obowiązani są, że nie wybiorą
    w porze nieprzyzwoitej się, by w szynku gościć.
    Że nigdy też nie będą tak się dla strawności
  96. posilać z pośrednictwem flaszy i kieliszka,
    iżby za pijanego uznanie uzyskać.
    Ogłoszenie o zgubie na kolejnej stronie.
    „Dobra wiara zginęła, kto wiedziałby o niej
    do majątku Rzetelność w wileńskim powiecie,

  97. nieco już zrujnowanym, niech o niej doniesie”.
    I ostatnia notatka panicza wykpiwa,
    co fortunkę przeszastał, za to w świecie bywał,
    nosi wąsy i bródkę w hiszpańskim porządku,
    to z nawiązką nagradza utratę majątku.

  98. Taki numer szesnasty jest, przypadkiem wzięty,
    Wiadomości Brukowych. Natomiast zaklęty
    jest w Kodeksie Szubrawskim „towarzystwa zamiar
    nie jest brać na osoby poszczególne namiar,
    lecz nałogów i przywar tych szpetność wyświecać,

  99. których taka natura, że się nie poleca
    powściągiwać je prawem. Są jednak szkodliwe
    bardzo dla społeczności, a trzeba to przywieść,
    że są u nas od dawna powszechne, co gorsza
    nikt w występków i wad ich nie zalicza w orszak”.


  100. Zamierzyli Szubrawcy, by w świetle ukazać,
    że jest wadą pijaństwo, pieniactwo i hazard.
    Tytułami się ojców i skoligaceniem
    pospolite, nagminne, a próżne chlubienie.
    Sejmikowe zabiegi oraz za urzędy
  101. upędzanie się ciągłe, za nic mając względy
    by mieć usposobienie ku temu i chęci
    aby się obowiązków pełnieniu poświęcić,
    lekceważąc przysięgę złożoną i honor.
    Rozeznawcą, że słusznym być można, wytkniono,
  102. własnej sprawy i sędzią. Śród tych wad też gości
    miłość źle zrozumiana swej narodowości,
    która co dawne, własne, chwaląc, nie ocenia,
    poczytując za próby narodu czernienia,
    gdy się przywar ogólnych obnaża szpetotę,
  103. bowiem wszędy przywary są, milczenie o tem
    do poprawy dowodzi wstrętu, że je znają
    w kraju jako przywary, znaczy, kiedy łają.
    Śród wad szpetnych jest jeszcze łatwość w przyrzekaniu,
    a niedbałość w danego słowa dotrzymaniu,
  104. są łożone wysokie na życie nakłady
    okazałe, a próżne, a skąpstwo na sadyb
    ochędożność prawdziwą. Zbytnią uniżoność
    w cudzej potrzebowaniu pomocy złączoną
    z wyniosłością, z pogardą dla drugich w zdarzeniach
  105. innych, też nieprzychylnie tamże się ocenia.

    Takie wady Szubrawcy zwalczać zamierzyli,
    choć to jeno przyczynek, więcej, moi mili,
    kto by chciał się dowiedzieć, w dziełach musi baczyć
    inszych, by się przekonać co łopata znaczy.
  106. Jednak jeszcze się nieco potrzeba utrudzić,
    i odszukać związanych z Szubrawcami ludzi.
    Gdzie ich zastać: w pałacach?, dworkach? między gminem?
    Czy był wyżej wspomniany Kapistran Barwinek
    Towarzystwa Urbanem albo Rustykantem?
  107. Sądzić trzeba, że raczej pseudonimem tamten
    list został podpisany, Szubrawcy albowiem
    wyimaginowane przybierali sobie
    imię, które jedyne, z małymi wyjątki,
    w szubrawskich pismach leży, dodatkowo wątki
  108. w „Wiadomościach Brukowych” tak podpisywano,
    aby pod jednym wątkiem jeden podpis stanął,
    nawet gdy różnych części insi są autorzy.
    Stąd nie zawsze dojść można, kto gremium to tworzył.

    Niemniej jednak wspomniany już Kontrym Kazimierz
  109. bez wątpienia w tym gronie był, a wśród nich imię
    Poklus nosił, estymą obdarzony dużą.
    Był Sotwaros, Śniadecki Jędrzej, który urząd
    prezydenta sprawował. W „Teoryi”, która
    się „jestestw organicznych” tyczy, a spod pióra
  110. Śniadeckiego pochodzi, drukarz jego czyny
    zwie „kolleski konsyliarz, doktor medycyny,
    takoż w Imperatorskim Uniwersytecie
    Wileńskim profesorem jest chemii, znajdziecie
    w uczonych towarzystwach wielu go wśród członków”.

  111. Przypuszczalnie Mickiewicz co najmniej w przedsionku
    Towarzystwa Szubrawców był, wśród Rustykany.
    Lekarz Jakub Szymkiewicz kolejnym wybranym,
    aby o nim napomknąć, który zapamiętan
    w Towarzystwie Szubrawców, że na prezydenta
  112. pierwszym został obrany. Rok później na sesji
    loży „Gorliwy Litwin” dokonał secesji
    z siedemnastoma braćmi, kiedy w onej loży
    nie przyjęto reformy, której projekt złożył.
    Rytuały i stopnie, uważał, przerosły
  113. cel, któremu nie przeczył, że zacny i wzniosły.
    A było lóż, masonów wówczas bardzo wielu,
    lecz, czy każdy z nich świadom był masonii celu.

    Tyle po przerzuceniu, zresztą niezbyt pilnie,
    Józefa Bielińskiego o „Szubrawcach w Wilnie”
  114. rzekę o „Towarzystwie”. Komu było mało,
    niechaj do tej lub innej książki sięga śmiało.

    Nadszedł czas na ostatnią opowieści stronę,
    której, jako i pierwszej, Tomasz Zan patronem.
    O nim trzeba do tego, co już powiedziano
  115. dodać, że w Towarzystwie Szubrawców go zwano
    Guniglisem. A chociaż porękę otrzymał
    od brata lożowego, czyli od Kontryma,
    i do loży przystąpił, te, które zakładał
    towarzystwa, a wzorem lóż im statut nadał,
  116. nie zrodziły się z mocy masońskiej uchwały,
    ani żadnej z ówczesnych lóż nie podlegały.

    Choć to długa opowieść, jest zaledwie szkicem
    tego, jak filomaci przez dziejów ulice
    przechodzili, te, które za przewodem czyim
  117. przemierzali, i które sami wytyczyli.
    Jednym z nich Tomasz Zan był, który „napromieniał”
    młodzież w Wilnie. Carskiego doświadczył więzienia.
    Przyjaciel Mickiewicza lat więcej niż cztery,
    pisał jamby, triolety, i „Zgon tabakiery”.
  118. W Orenburgu, gdzie władze carskie go zesłały,
    badał, gdzie można znaleźć cenne minerały.
    Z Aleksandrem Humboldtem studia nad naturą
    prowadził. Kończyć trzeba, więc odkładam pióro.

Źródła:
Konstytucya i Ustawy Towarzystwa Tomasza Zana, Chicago, Illinois, Drukiem W. Smulskiego, Chicago 1892. (http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/docmetadata?id=6111)
Aleksander Markwicz, Filomaci (1816-1926) Część I Wilno, Wielkopolska, Nakładem własnym autora, Grudziądz 1931. (http://kpbc.umk.pl/dlibra/docmetadata?id=19466)
Jan Karnowski, Filomaci pomorscy. Cz. 1. 1840-1901, Związek Filomatów Pomorskich (http://kpbc.umk.pl/dlibra/docmetadata?id=81287)
Zjazd byłych wychowanków Państwowego Gimnazjum i Liceum im. B. Chrobrego w Gnieźnie 1863-1938, Komitet Obchodowy, Gniezno 1938 (http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=46259)
Kurs literatury polskiej dla użytku szkół ułożył Władysław Nehring, Poznań 1866 (https://polona.pl/item/199932/)
Józef Lewicki, Z tajemnic filomackich, Kraków, Warszawa, Gebertner i Wolf 1917 (http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=27323)
Filareci i filomaci. List Ignacego Domeyki, Poznań 1872 (http://kpbc.umk.pl/dlibra/docmetadata?id=27221)
O masonii w Polsce od roku 1738 do 1822 na źródłach wyłącznie masońskich, ks. Stanisław Załęski Kraków 1908 (http://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/1035/edition/927)
Szubrawcy w Wilnie, Józef Bieliński, Wilno 1910, (http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=26761)
Wiadomości Brukowe 1816 – 1822 (http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication?id=128369)
Tygodnik Wileński tom 8. 1819. (http://bcul.lib.uni.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=1708)
Pamiętnik Lwowski 1818 t.3 nr10 (http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=117955)

1 komentarz:

  1. To Twoje?!?! Boszsz! Dawaj to nawet na ten gupi neon! To trzeba pchać pod strzechy!
    bez kropki

    OdpowiedzUsuń