Opowieść o teściowej

    Miasto Lipsk nad Biebrzą, jutrzenka czerwcowa,
    „Zacznijcie wargi nasze” to Marianna, wdowa,
    i jej synowa Anna, „chwalić Pannę Świętą”
    jak co dzień zaczynają. Niebawem już będą
  1. cztery lata wspólnego śpiewania „Godzinek”,
    Anna wkrótce kolejną urodzi dziecinę.
    Dla rodziny Biernackich, w ten straszny czas wojny,
    jakby wbrew okupacji, Bóg zdaje się hojny,
    w najbliższe dwa tygodnie łask swych nie poskąpi.
  2. Tak powie, kto w ich progi tego ranka wstąpi.

    Gdy się Ludwik z Marianną ślubami związali,
    na dwudziestu hektarach gospodarowali.
    Sześć razy nowe życie witała rodzina,
    lecz przyszło im wychować córkę oraz syna.

  3. W lipcu, w tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym,
    Ludwik miał już w niebiesiech swoje cztery kąty,
    ze swym mężem mieszkała córka Leokadia,
    a w rodzinnej zagrodzie gromadzono wadia,
    by Stanisław Biernacki Annę wziął za żonę,
  4. a Anna z Szymańczyków, by w weselny dzionek
    za męża Stanisława wzięła wobec Boga.
    Ostatnia od Marianny rada lub przestroga,
    błogosławieństwo syna wraz z przyszłą synową.
    „Ja Stanisław”, „ja Anna” przed ołtarzem słowo
  5. brzmi przysięgi małżeńskiej „Ciebie biorę sobie”
    „za żonę” i „za męża”, „i ślubuję Tobie
    miłość, wierność, uczciwość, że aż do mogiły
    już Ciebie nie opuszczę. Moje wątłe siły
    wspomagaj Wszechmogący Boże przeciw czartom
  6. i Wszyscy Święci. Amen”. Małżeństwo zawarto.

    Odtąd wspólnie dzielili dole i niedole,
    radości oraz smutki, samotrzeć przy stole
    siadali: z mężem Anna swoim Stanisławem
    oraz nigdy im zbędna, zawsze dla niej strawę
  7. w domu mieli. Marianna, bo to o niej mowa
    zatroskana, życzliwa matka i teściowa,
    pomagała jak mogła, uczyła godzinek,
    niemowlęta huśtała, dbała o rodzinę.

    Drugi miesiąc od ślubu nie upłynął cały,
  8. gdy przez polskie granice wojska się przelały.
    Wojną się rozpoczynał ten pamiętny wrzesień,
    wpierw Niemiec od zachodu, a wkrótce podniesie
    oręż sowiet na wschodzie i ruszą sołdaty,
    wypełniając zawarte z Niemcami układy.

  9. Jakie mogli Biernaccy z wojny mieć wspomnienia.
    Może echa słyszeli walk, gdy z okrążenia
    sowieckiego nad Biebrzą pułk się wyrwać starał
    sto dziesiąty ułanów. Widzieli, jak zaraz
    po przebiciu dowódca* ogłasza rozkazy
  10. podzielenia jednostki i jak się odważył
    później Henryk Dobrzański objąć dowodzenie
    Oddziałem Wydzielonym. Może przez ich ziemię
    ten oddział partyzancki szedł Polskę ocalać,
    może nawet gościli majora Hubala.

  11. Może potem słyszeli w mieście komentarze,
    że Linię Mołotowa obok Lipska każe
    wznosić Armia Czerwona, bo to jej przyznali
    ten rejon towarzysze Hitler oraz Stalin.
    Może bali się z domu wytknąć nawet nosa,
  12. kiedy w czterdziestym pierwszym z Planem Barbarossa
    pękł pakt dwójki zbrodniarzy i krasnoarmiejec
    nie utrzymał zdobyczy. Niemiec wkracza w dzieje
    Lipska jako okupant. Lato, zima leci,
    a opowieść powraca w rok czterdziesty trzeci.

  13. Do Biernackich zajrzyjmy. Na nasze pukanie
    w progu staje Marianna, w ręce ma różaniec.
    „Szczęść Boże” odpowiada i do izby prosi.
    Niech i ona opowieść wzbogaci o grosik.
    Niechaj nam opowiada, jakże się jej wiedzie,
  14. co ją boli, co cieszy. „Cóż mogę powiedzieć?
    Trzy lata, jak powiła Anna córkę. Pożyć
    Heni dane nie było, widać dopust Boży.
    Druga córka Eugenia, chwalić Boga zdrowa.
    Anna znów przy nadziei, roku jest połowa”.
  15. Tak Marianna domowe wykłada nam sprawy.
    Na odchodnym powiedzieć „Bóg jednak łaskawy
    dla Biernackich” możemy „I chętnie wysłucha
    próśb ich mimo, iż wojna wkoło, zawierucha”.
    „Jak Bóg zechce, tak będzie” Marianna za progiem
  16. żegna nas tradycyjnym, zwykłym „idźcie z Bogiem”.

    Oto dzień wstał następny, pierwszy lipca. Rankiem
    Niemcy dom okrążyli, w odwecie łapankę
    bowiem zawsze za próby zbrojnego oporu
    urządzali cywilom. Partyzanci z boru
  17. ostatnio policjanta zabili, więc śmiercią
    za śmierć tego jednego płaci pięćdziesięciu.
    Na tej liście zabójczej zapisano razem
    Stanisława i Annę, więc przyszli z nakazem.
    „Ciężko było” wspomina Anna tamten ranek
  18. „zastukali, pod domem było już zebrane
    ludzi spora gromada. Mąż już się ubiera
    i wychodzi, ja za nim. »Panowie nie teraz«
    w drzwiach teściowa stanęła, mnie wskazuje palcem
    »ona rodzi niedługo, jej nie zabierajcie,
  19. za nią z wami ja pójdę, jej nie bierzcie, Panie«.
    Przystał na to policjant »Zgoda, niech zostanie
    ona, ty pójdziesz w zamian«. W grodzieńskim areszcie
    mąż mój razem z teściową dwa tygodnie jeszcze
    uwięzieni siedzieli” Annie głos się łamie
  20. „zanim razem z innymi szli na rozstrzelanie”.

    Już w trzynastym słoneczko dniu lipcowym świeci,
    jest rok tysiąc dziewięćset czterdziesty i trzeci.
    Pięćdziesięciu skazańców esesman przelicza,
    aby zawieść do fortów ich w Naumowiczach
  21. i tam wszystkich rozstrzelać, że niewinni przecież
    nic nie znaczy, bo wyrok wydano w odwecie.
    Wiodą na egzekucję nieszczęśników Niemcy,
    nie kara za ich winy to, ale akt zemsty.
    Bo okupant nie mogąc inaczej oporu
  22. przełamać, w bezsilności imał się terroru.

    Jest Stanisław Biernacki w drodze na stracenie,
    na śmierć idzie Marianna, ostatnie życzenie
    „wiem, że zaraz mam zginąć, lecz nim się to stanie
    dajcie wziąć mi do ręki raz jeszcze różaniec”.
  23. W dłonie bierze paciorki, krzyż całuje czule
    i ze spokojem czeka na śmiertelną kulę.


--------
Na marginesie:
* Niech ozdobi margines taka jeszcze fraszka:
ów pułkownik miał później pseudonim Łupaszka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz