Na rogi baranie, Bigos

Niniejsze dwa utwory są próbą żartobliwego nawiązania do utworu barokowego poety, Imć Pana Daniela Naborowskiego.

Na oczy królewny angielskiej

Twe oczy, skąd Kupido na wsze ziemskie kraje,
Córo możnego króla, harde prawa daje,
Nie oczy, lecz pochodnie dwie nielitościwe,
Które palą na popiół serca nieszczęśliwe.
Nie pochodnie, lecz gwiazdy, których jasne zorze
Błagają nagłym wiatrem rozgniewane morze.
Nie gwiazdy, ale słońca pałające różno,
Których blask śmiertelnemu oku pojąć próżno.
Nie słońca, ale nieba, bo swój obrót mają
I swoją śliczną barwą niebu wprzód nie dają.
Nie nieba, ale dziwnej mocy są bogowie,
Przed którymi padają ziemscy monarchowie.
Nie bogowie też zgoła, bo azaż bogowie
Pastwią się tak nad sercy ludzkimi surowie?
Nie nieba: niebo torem jednostajnym chodzi;
Nie słońca: słońce jedno wschodzi i zachodzi;
Nie gwiazdy, bo te tylko w ciemności panują;
Nie pochodnie, bo lada wiatrom te hołdują.
Lecz się wszytko zamyka w jednym oka słowie:
Pochodnie, gwiazdy, słońca, nieba i bogowie.

Tyle Imć Pan Daniel Naborowski,
a teraz rzeczone nawiązania:

Na rogi baranie

Twe rogi, które groźne na wsze świata strony,
synu starego tryka, dla kierdla obrony.
Nie rogi, lecz maczugi, dwie pałki straszliwe,
Które gruchocą kości wszystkiemu co żywe.
Nie maczugi, lecz szable wykute ze stali,
Strach blady wzbudzające wysoko na hali.
Nie szable, ale strzelby plujące ołowiem,
Kto garść śrutu dostanie, żegna się ze zdrowiem.
Nie strzelby, ale działa ogniem buchające,
Jednako strzał spopiela wilki i zające.
Nie działa, lecz wyrzutnie śmiercionośnych rakiet,
Pół lasu z wilkiem znika, promocyjny pakiet.
Nie wyrzutnie też zgoła, bo mógłby mieć w domu
Rakiety baran taki, nie szkodząc nikomu?
Nie działa, huk wystrzałów przestrasza barana,
Nie strzelby, ta skuteczna, gdy naładowana,
Nie szable, kto fechtunku barana nauczy,
Nie maczugi, maczugą sam siebie potłucze.
Ale baran na głowie wszystko nosi butnie:
Maczugi, szable, strzelby, działa i wyrzutnie.

Bigos

Ten zapach, któren w nozdrza wdziera się i drażni,
Kto powie, skąd przychodzi, znajdą się odważni.
To kapusta kiszona, na ogniu się warzy,
Gospodyni z warząchwią stoi zaś na straży.
Nie kapusta, lecz grzyby, wysuszone latem,
W wodzie teraz namokłe, stąd ten zapach zatem.
Nie grzyby, ale boczek, wędzony i tłusty,
Nie daje przejść spokojnie, kiedy brzuch jest pusty.
Nie boczek, ale mięsa rozmaitych smaków:
Dziczyzny, jagniąt, cieląt i domowych ptaków.
Nie mięsa, lecz kiełbasa, dobrze uwędzona,
Nie jest ani za sucha, ani też za słona.
Nie kiełbasa też zgoła, azaliż kiełbasa,
Może zwabić zapachem samego Atlasa.
Nie mięsa, bo dziczyzna biega gdzieś po lesie.
Nie boczek, na bekonie jajka przecież je się.
Nie grzyby, taki grzybek głodu wszak nie przyćmi.
Nie kapusta, ta tylko zepsutymi liśćmi.
Ale w bigosie znajdziesz wszystkie te frykasy:
Kapustę, grzyby, boczek, mięsa i kiełbasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz