- „Mam ja kamień, tak prawi, który konie tuczy.
- kiedy koniom obroku dawano, a póki
one jeść nie skończyły. Do ostatniej sztuki.
Tak to pewien ziemianin odrzekł na pytanie:
czemu konie tak zawsze miewał wychowane”.
Taką znaleźć w zapiskach można anegdotę,
- którą tam przytoczono na świadectwo o tem,
że nie pustym przysłowiem, lecz prawdą głęboką
jest, iż konie najlepiej tuczy pańskie oko.
Krzysztof Dorohostajski w tysiąc sześćset trzecim
roku Pańskim zapiski owe wydać zlecił
- pierwszy raz, bo wznawiana była ta „Hippika,
to jest o koniach księgi” razy potem kilka.
Był litewskim marszałkiem wielkim w owym czasie,
z racji swego urzędu zasiadał w senacie.
Choć przecie nie z kołyski poszedł w senatory,
- był w senacie już jako marszałek nadworny.
Zanim został marszałkiem, pierwej był podczaszym,
krajczym wcześniej, stolnikiem, a stolnikiem zaczym
to starostwo piastował wołkowyskie wprzódy.
Wszak na koniu nie urząd ni gruby, ni chudy,
- aleć człek to przeważnie w siodle wodze trzyma.
Przeto z samych godności biegłości tej nie miał,
iżby o wychowaniu koni się poważył
maczać dla ksiąg spisania pióro w kałamarzu.
Pewnie, jak każdy młody szlachcic, kiedy dziecię
- na tym ziemskim padole dożyło pięć leciech,
gdy się umiał przeżegnać i odmawiać pacierz,
czego w domach przeważnie nauczała macierz,
tedy insze nauki rozpoczął. A zatem
czytać, pisać się uczył, fechtować palcatem
- i jak konia dosiadać. Gdy te poznał sztuki,
wysłan do Jana Sturma został na nauki
w Gimnazjum Protestanckim, herezję Kalwina
ojciec bowiem wyznawał i tak uczył syna.
Miał Pan Dorohostajski przygód jeszcze parę,
- aż w Italii odwiedził Wenecję, Ferrarę,
Bolonię i Neapol, a tam końskich wielu
znamienitych hodowców i nauczycielów
końskiej jazdy mógł poznać i się uczyć odeń.
Na Szweda, Moskwicina, gdy tamci niezgodę
- z Rzeczpospolitą mieli, na wyprawy chodził
jak towarzysz husarski, szarżował, dowodził.
Czyliż nad ówczesnymi w sztuce tej górował,
któż dzisiaj wiedzieć może, dosyć, że namowa
przyjaciół, jak zaznaczył, ich usiłowania
- sprawiły, że się księgi podjął napisania,
takoż „ku pożytkowi rycerskiego człeka”,
a „na jasność” wznawiana była ta „Hippika”.
Byłaż znaczna to księga, as, azali blotka,
czcze gadanie porzućmy, zajrzyjmy do środka.
- A w środku: „wszechmogący Pan Bóg, a stworzyciel
wszystkich rzeczy na świecie, jakże znamienicie
raczył zrządzić najmędrszą i nieogarnioną
sprawą, że człowiekowi do posługi konia
przydał. Zwierzę takowe, abo bydlę takie,
- które, chociaż w rozumie z człekiem nie jednakie,
między insze zwierzęta najwięcej zawiera
dowcipu i pamięci w sobie. Jako że raz
koń się czego nauczy, nie zapomni taki.
Wiele jest wspaniałości i nie mniej powagi,
- którą w dzianetach włoskich możemy obaczyć.
Jaka śmiałość i dużość. Wody, ognia a czyż
zlęknie się koń wyprawny, dobrze wyćwiczony.
Albo dział, kul, trąb, huku, czy też rzeczy onych,
których nieraz i ludzie bardzo się strachają.
- Ze zwierzętami konie też chętliwie stają
do potyczek. Zwycięża dzielny, śmiały ogier
jelenie, łosie, żubry i niedźwiedzie srogie,
lwy mężne ustępują w starciu z rączym koniem,
i ze smoki straszliwe zwycięża na koniec”
. - „O czem siła przykładów czytamy. Przywiodę
na pamięć tu dwa jeno. Świecki jeden przodem.
Kiedy król macedoński Aleksander świtę
gromił na Bucefale zwierząt jadowitych
i bazyliszka zabił plującego jadem.
- Drugi o świętym Jerzym duchowny tu kładę
przykład, choć poczytywać pono za fabułę
nie powinniśmy tego, gdy królewską córę
wyswobadzając Jerzy za mężnością swoją,
dzielnością i śmiałością końską takoż stojąc,
- nielekką, wszak zwycięską zwiódł potrzebę i w niej
przyszło mu zabić smoka okrutnego dziwnie”
. - szeroce roztrząsywać mógłby wiele o tym,
i materyi k'temu pewnie by dostało,
i omierzłe nie było by to, ale całą
księgę temu przeznaczyć nie może, do rzeczy
potrzebniejszych wykładu przejście ma w swej pieczy.
- Wszakże tej opowieści i krotochwil lasy
nie zawadzą, toż one przydadzą jej krasy.
Tedy niźli instrukcje krotochwile spotkać
bardziej chcąc, znów spoglądam do „Hippiki” środka,
wychowaniu końskiemu bacząc ku początkom.
- „A jaką pokazuje stateczność zwierzątko
to, do człowieka miłość jaką, że puszczone
tego, kogo miłuje, nie odbieży one.
Jaka końska cierpliwość, że z naturą w zgodzie,
bez obrazy nijakiej może i o głodzie
- kilka dni służbę pełnić, a największy ciężar
skromniuchno znosić będzie. Czasem jakby wieszcza
posiadł wiadomość, nie chce iść dalej, się lęka,
kiedy przypadek czuje, w którym szkoda tęga
jemu lub panu jego może się przydarzyć”. - „Z takiej oto fabuły słyną Grecy starzy,
że Neptunus, którego kładą bogiem morza,
wód, rzek bystrych tak samo, zwierzę prędkie stwarza,
żartkie na podobieństwo swoje, co się znaczy,
że żartszego do biegu zwierza nie obaczysz
- nad tę oto bestyę. Malowali sami
dla tego podobieństwa konia ze skrzydłami”. - atoli wszystko starzy poeci i wieszcze
na bogów zwykli byli składać, bo pogany.
Przecież nam nie przystoi, gdyż my chrześcijany,
wierzyć, jakoby słońce wozem w cztery konie
zaprzężonym jeździło w dzień po nieboskłonie”
. - O sposobie poznania koni insza książka
napisana przez Pana Krzysztofa Pieniążka,
takoż z „Hippiką” w nazwie znajdować się może
w tamtym czasie zebranym jakimś księgozbiorze.
Nieznanego z imienia szlachcica natomiast
- „Gospodarstwo” refleksje w obieraniu konia
z doświadczenia owego szlachcica zawiera.
Po czym konia rozpoznać przypatrzmy się teraz.
W koniu cudnym i dobrym sześć sztuk trzeba baczyć.
Cudne trzy: oko zdrowie, kark urodę znaczy,
- trzecią z owych sztuk cudnych koń musi mieć nogę.
Co oznacza, że płaskim ma się kończyć rogiem,
w którym piętka znajduje się najbliżej ziemi,
choć Pan Dorohostajski bardziej sobie ceni
konie piętki wysokiej. Z trzech dobrych cech tę brać
- za najpierwszą potrzeba, czyli jaka gęba
jest u konia. Bo munsztuk, choć najwymyślniejszy
gębie złej nie dogodzi, każdy łacno wejrzy,
że się konia takiego rządnie nie wyprawi.
W dobrą gębę natomiast lada munsztuk trafi.
- Krzysztof Dorohostajski części rzędu tejże
księgi trzecie poświęca, tam można obejrzeć
ryciny, jak munsztuki wówczas wyglądały.
Nim do dobrych cech konia wrócę, jeszcze mały
z owej księgi wyjątek, bo może nie wszyscy
- zrozumienia tej rzeczy są jednako bliscy.
Dla jasności przypomnę, że munsztuk do pyska
się końskiego zakłada, aby posłuch zyskać.
Tak o nim w księdze stoi: „Munsztuk jest hamulec,
warownie i ostrożnie we wszystkim szczególe
- urobiony z żelaza, końską gębę który
według przynależności stanowi do góry,
inszy jeno miarkuje lub łamie pod siebie,
konia czyni powolnym ku wszelkiej potrzebie
w obracaniu, w bieganiu, i w zastanowieniu”. - By zdać gęby istotność, po tom cytat przeniósł.
O munsztuku ostatniej wysłuchajcie wzmianki:
trzy ma części: wędzidło, podbródek i czanki.
Dalej przejść by już trzeba, lecz nie takie proste
z tych krotochwil się wyrwać oraz ciekawostek
- i poniechać przyjrzenia się rozrywki sławie,
kiedy słowa: „gdy szkapa pod niebiosa prawie
wdziera łeb” w onej księdze przyrównane widzę,
że podówczas „z łysiny czyni warcabnicę”.
Do sposobów poznania konia wracać pora,
- pozostałe dwie dobre sztuki czułość oraz
pewność nogi wyłożyć. Tedy konie, które
sierść miękką jedwabistą mają, wolną skórę
te są dobrej czułości. Pewność nogi znaczy
jak koń jest zbudowany, niższy przód czy raczej
- zad bardziej obniżony, grubszy tył czy przodek,
gdyż duża dysproporcja może być powodem,
że bieżać niebezpiecznie jest na koniu takim,
bo potykał się będzie. Jest dobrych nóg znakiem
także, kiedy podsiebne, przynajmniej te zadnie.
- Tak dobrego, cudnego konia poznać snadnie.
„O stanie a urodzie” końskiej swoje zdanie
ma Pan Dorohostajski. Zaczyna podaniem
starożytnych autorów Wirgiliusza, Plato,
Homerusa i inszych przekonania na to,
- że przyrównać potrzeba konia ozdobności
od dziewięciu je nawet zwierząt biorąc. Prościej
jednak trzy wziąć, gdzie tamci więcej wymieniają.
„Ode lwa ma brać oczy, piersi i wspaniałość,
śmiałość, dużość tak w przedzie, w zadzie, jako w karku,
- nie rychle rozgniewanie, ode lwa też zmiarkuj
chybkość oraz obżarstwo. Od liszki chędogo
piękny, lekki i prędki chód brać, uszy, ogon,
a co jest o ogonie to też i o grzywie,
jeszcze czułość, ostrożność ode liszki wywieść.
- Od jelenia koń dobry winien głowę przyjąć,
z cienką od głowy, grubą zaś ku piersiom szyją.
Nogi, róg, bieg jelenia, sierść z połyskującym
niskim włosem. Gdzie drudzy wiele, ja zwierząt trzy
wziąwszy, na bok odrzucam insze, aby wszystko
- przyrównanie wypełnić lwem, jeleniem, liszką”.
- przez najcięższe terminy. Dwojaka jest szkoła
na to. Jedna „przy ziemi”, na którą się woła
„po usarsku”. „Po włosku” druga jest wyprawa,
uczy konia podnosić, by „ku górze” stawał.
„Gdy jeno po usarsku, to ledwo na poły
- koń będzie wyprawiony” o wyborze szkoły
- jest jak mistrz, co ponadto rozumie łacinę”.
- a i do dzieł wojennych pożytek z niej mały”.
- Wszak nie są to ostatnie opowieści słowa,
toż przyjrzeć się potrzeba jak stajnie budować.
„Stajnia nazwę od stania końskiego swą bierze,
kiedy insze bydlęta częściej wolą leżeć.
Słusznym by nie obora, lecz komora raczej
- była dla zadzierżenia” , co trzymanie znaczy.
- stajnię wznosić najlepiej. Że to dobra gleba,
co się rzekło z początku, przypomnieć potrzeba,
to jest, że są najlepiej wychowane konie,
kiedy często zabiega pańskie oko o nie.
„Ma też być obierane stajni miejsce podług
- tego, czy jest powietrze dobre i od smrodu
wolne, czy ziemia sucha, czy w pobliżu wody
przezroczyste, nie błotne”
. A na niepogody, - i wewnątrz stanowienia dobrego nie braknie.
Nie wąsko zbudowana, bo ozdobniej jak w niej
szeroko i przestronnie. Kiedy stoją konie
w jednym rzędzie, po drugiej, południowej stronie
tyle okien niech będzie, a przestronne takie,
- by się stajnia jasności nie szczyciła brakiem.
Niechże okien i wtedy nie będzie za mało,
gdyby konie po obu stronach się stawiało.
A że nie jest koń każdy stać spokojnie skory,
lepiej jest go od drugich odgrodzić przewory,
- niźli wiązać. Spętany jako niedźwiedź dziki
miast cichości się uczyć, niegrzeczne nawyki
koń wyćwiczy jedynie. Przeto w przeworzynach
jest najpożyteczniejszym konie jezdne trzymać.
Żłoby pojedynkowe albo przegrodzone,
- coby wyjadać nie mógł nigdy koń przed koniem,
bo gdy jeden nierychło a prędko je drugi,
łakomy powolnego ogłodzi i schudzi.
Dwoje wrót naprzeciwko siebie dobrze służy
na południe i północ. Jednak w stajni dużej
- oprócz pary pośrodku, dwoje wrót się zmieści
przy końcach jeszcze, aczci więcej niż czterdzieści
koni w jednej byłoby stajni stawiać szkoda.
Przed każdemi wrotami dla cudności dodać
ganki trzeba przykryte, takoż pożyteczne
- dla letniego siedzenia. A w środku koniecznie
dwie komory w dwu końcach dla wieszania siodeł,
kawecanów, munsztuków, dla trzymania mioteł,
łopat, wiader i taczek, inszych rzeczy jeszcze,
które w stajni potrzebne. Masztalerzom przestrzeń
- w tych komorach potrzebna, gdzie za dnia pościele
takoż insze swe rzeczy, choćby ich niewiele
mieli, chować powinni. Boć szpetota sama,
kiedy rzędy za końmi, jak na jakich kramach
wiszą, a na widoku, po kąciech, wśród zwierząt,
- widły zgrzebła i cebry rozrzucone leżą.
Tam, gdzie oko i pańskie, obcych ludzi nieraz
się ustawnie przemija, gdy z gośćmi zaziera
gospodarz do swych stajen pokazować konie,
ochędostwo potrzebne, aby wchodząc do niej
- porządek i nadobne już pojrzenie samo
zawżdy uweselało człowieka za bramą.
Nadto trzeba kominów dwóch, na obu końcach,
przestronnych murowanych, gdzie woda gorąca
zagrzewana być może, a chłodniejszych czasów
- tam, gdzie jest drzew na opał dostateczny zasób
tam i od końskiej pary, od kominów onych,
ciepła w stajni nie zbraknie dobrze opatrzonej.
Tedy izby nie trzeba, w której to czeladka
siedząc, jeno gnuśnieje, a to w próżnych gadkach,
- to łotrostwem, to spaniem zabawia się rada,
do porządku i koni mało się przykłada.
Stajnia własna ich izba ma być i komora,
(prócz jak się pomieniło, aby do wieczora
rzeczy mieli gdzie chować). Wszak nie wszyscy brakom
- izby w stajniach autorzy radzi są jednako.
Obok stajni z nadworza bardzo jest potrzebne
szopę lub nad podsłupiem dach uczynić. We dnie
plutne, mroźne lub wietrzne jeźdźcy wtenczas będą
jeździć bez umoknienia, bez psowania rzędów,
- takoż siodeł, ba, z większym dla końskiego zdrowia
bezpieczeństwem to będzie. Na ostatek kowal
blisko stajni potrzebny i z porządną kuźnią.
Prócz kowania, by stajnie rano, niezbyt późno
przejść, obejrzeć i konia rozpoznać każdego,
- czyliż koń nie chorzeje, jest powinność jego.
„Już tedy masz zupełną stajnię, chocia pono
nazbyt ci jest wymyślna, nie we wszystkim ona
będzie ku wystawieniu podobną każdemu.
Możniejszym wszak się zejdzie, gdyby w całem nie mógł
- mniej potężny ziemian w tem, w czem możność czuje
względem dochodu swego, w tem niech naśladuje.
Owa, choć nie takiemi perłami, w tej wzorze
każdy podobną stajnię, kto zachce, mieć może”. - Obaczmy powinności, jakie masztalerze
prawdziwi, dobrzy mają. Wprzódy wszyscy oni
wiarę, trzeźwość, cierpliwość, i miłość do koni
wrodzoną niezmuszoną zamykają w sobie,
ochędostwo i pilność, posłuszeństwo, zdrowie.
- Krzysztof Dorohostajski rad też baczyć za tym,
aby nie był masztalerz człowiekiem żonatym,
iżby nie mógł ze stajni dawać z dziećmi żonie
się wywabiać, miast w swoim baczeniu mieć konie.
Masztalerska powinność, koni swoich parę
- rano wstawszy wyczyścić oba doskonale,
by nie stały w nieładzie wymieść w przeworzynie,
i pawiment wysuszyć, gnój spode nich wynieść.
Żłób mieć zawsze chędogi, zadawaną paszę
zawżdy przeźrzeć dokładnie, aby łajno ptasze
- ani insze plugastwo nie było w obroku.
Aby siano niezgniłe. Owies kładąc wokół
baczyć, aby zarówno zadawać z drugimi.
Bo gdy jeden koń chociaż chwilę przed innymi
wcześniej swoje dostanie, ten co jeszcze nie je,
- ten nie stoi jak one wół z osłem w Betlejem,
lecz się wścieka okrutnie, podskakuje, kopie,
buczy, gdy u sąsiada pierwej pełno w żłobie.
O swe konie baczenie powinien mieć stale,
gdy ze stajni wychodzi, by inny masztalerz
- obowiązek ten przejął zadbać o to pierwej,
i starszemu powiedzieć o wyjściu na przerwę.
Ochędostwa pilnować, a kiedy się ściemni,
legać w stajni pośrodku razem z końmi swemi.
Takich jest masztalerskich powinności nieco,
- lecz nim skargi na ciężki los sługi polecą,
trzeba znać, że choć dawno księga ta pisana,
to poniechać nie mogła obowiązków pana.
Zawsze ma masztalerza dochodzić zapłata,
i by przy dobrej strawie nie na łacie łata,
- lecz by suknię miał dobrą, i kożuch, i buty.
Bo na godne odzienie i posiłek suty
pracowity robotnik zasługuje śmiele,
jako w Ekonomice swej Arystoteles
nakazuje. A kiedy z wieloletniej pracy
- wyzwoleni, na starość czeladnicy tacy
słusznie mogą dobrego czekać w onej chwili
opatrzenia od pana, któremu służyli.1
Dozór nad masztalerzem sprawuje koniuszy,
który, wśród innych zalet, najprzedniejszą musi
- tę mięć, aby prawdziwie, z natury miłował
konie i w nich się kochał. Gdyż potrzebna, zdrowa
rzecz, by szukać wrodzonej ochoty i chęci
do czynienia, co czynić w każdym przedsięwzięciu
jest konieczne, by służba musem tylko samym,
- aby komend jedynie nie była spełnianiem.2
Koniuszy masztalerzom winien służyć radą,
być, gdy konie chędożą, być, gdy obrok kładą,
dojrzeć, by się łaskawie z nimi obchodzono,
by w czas chłodny przykryte były, by tym koniom,
- które jaką rażone szkodliwą chorobą,
ustanowić osobne miejsce, aby obok
drugich stojąc, zaraza na tamte nie spadła.
A gdy czeladź odchodzi po pracy do jadła,
aby lepszej pilności sług para na straży
- w stajni zawsze została, na koniuszym waży.
Aby do masztalerzy, koniuszy ma patrzeć,
zasłużone pieniądze dochodziły zawsze,
i kożuchy, i suknie, i insze zasługi,
ma u pana pilnować. Albowiem kto drugich
- wedle swojej obraca woli, rządzi nimi,
ten ich krzywd wyrównania domawiać się winien.
Godzi się też pamiętać, że łaskawość czyni
sługę czułym przed panem i utwierdza przy nim.
Tedy mają panowie zlecać swym szafarzom,
- by koniuszym, gdy słuszne a potrzebne wskażą
dla stajennych dostatki, by otwarli trzosy
i do rąk im dodali bez zwłoki i dosyć.
Krzysztof Dorohostajski ubolewa na to,
że wielu ogarnęło skąpstwo. „Kawalkator
- niepotrzebny – tak mówią – sam konie wyćwiczę,
nie potrzeba mi takich z intraty odliczeń”.
Lecz miast szkapę wyćwiczyć, ochromić ją nawet
mogą przez one skąpstwo sprośne i plugawe.
O stajennych to sługach mała okruszyna,
- lecz się dłużej opowieść na tym nie zatrzyma.
Wszak gdzie cnota z ochotą, rozumem złączone,
łacno same potrafią uzupełnić stronę.
Pożyteczne to było, czyliż było bzdurą
w stare księgi się zgłębiać? Nim odłożę pióro,
- te kilkoro przytoczyć jeszcze tutaj zdążę,
słów, którymi swe dzieło kończy pan Pieniążek.
„Co do konia jest wielka eksperiencja u nas,
przeto com tu wyłożył, każdy będzie umiał.
Bo gdzie wola jest dobra, opatrzne działanie,
- gdzie roztropność, tam wszystko nietrudnym się stanie.
Snadnie tedy każdemu przyjdzie tym sposobem
mieć pożytek niemały z tego i ozdobę.
Tedy tego wszystkiego na koniec wam życzę,
by wam nigdy nie zbrakło przykładów i ćwiczeń,
- byście wszystko umieli ku każdej potrzebie
według upodobania swego. Tak dla siebie,
zarówno na ojczyzny tej miłej obronę
i sławę nieśmiertelną by było czynione.
Bo tak cnotliwym synom, gdy im przodkiem rycerz,
- postępować się godzi. I tego wam życzę”.
Gdy senator responsu nie pojmuje, kluczy,
ów ziemianin do stajni senatora wiedzie,
tam na środku wkopany głaz był, gdzie zwykł siedzieć,
Dla krotochwilniejszego dołożył czytania
Krzysztof Dorohostajski przytoczone zdania.
I jako zauważa, chwalić końskie cnoty,
I choć moich przypuszczeń nie znajduję bazy,
wszak to powód, by jazdę wsadzić na pegazy.
„Opuśćmy bajki insze, których siła jeszcze,
A chociaż mają wagę cnoty przyrodzone,
toż siła jeszcze trzeba ćwiczeń z takim koniem,
zanim na swoim grzbiecie swego pana zdrowie
zdatny będzie do celu bez uszczerbku dowieźć
tak w księdze napisano „wyprawiony cale
jest, kiedy i po włosku” i tak stoi dalej
„bo koń, który przy ziemi jest jak żak, co czyta,
ten co wyprawą z góry przećwiczył kopyta,
Trzeba o wyprawianiu dodać ten przyczynek,
że „przez braci Polaków ta wyprawa włoska
jest nieraz wyśmiewana, jako że mniej troska
się żołnierz, aby konie paradnie chadzały,
O tym, jak kreślić koła, jak wyznaczać ścieżki,
jak pętać, jak zawracać, karcić końskie grzeszki,
jak siodłać, siadać, kłusać, uczyć jednochoda,
o tym wszystkim nic więcej tutaj już nie dodam.
Miejsce stajni obierać tak trzeba, by przednie
chociaż konie doglądać pan mógł łacno we dnie,
by się do nich przechadzać nie lenił. Dlatego
jak najbliżej pałacu lub mieszkania swego
wiatry, zimna i insze obwarować rządnie
stajnię trzeba. Jak z wierzchu dobre rządy są, niech
Do stajni, kto zbuduje, sługi też obierze.
Na marginesie:
1 Niechże teraz spróbuje powiedzieć to który,
że nie znano w przeszłości co emerytury.
Choć nie było zrobione tak, jak dzisiaj cudnie,
bo nie sługa z zapłaty, lecz pan, co zatrudniał,
winien był słudze, który służył nie najgorzej,
na te lata opiekę, gdy służyć nie może.
--------------
2 Dzisiaj, jakże odmiennie, odrzuca się wszystko
i naturę, i chęci, by hołd oddać zyskom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz