Opowieść o chwale Boga w Eucharystii zakrytego

    Procesyje z całego, po trzechdniowym poście,
    nakazanym uprzednio i odbytym, kościec
    szczególnego zjawiska badać, wyszły z miasta,
    z chorągwiami, z hymnami, ze śpiewy. Porastał
  1. miejsce owo bagniste wówczas szuwar gęsto,
    dzikim tylko dostępny ptastwu i zwierzętom.
    Na niem światła świecące się w nocy i we dnie
    niebieskie się zjawiły, co za cud powszechnie
    wzięto. Gdy doniesiono o tym do biskupa
  2. krakowskiego Bodzanty, ze swoją wysłuchał
    wielebną kapitułą, z królem Kazimierzem,
    opowiadania o tym. Zarządzony przezeń
    odbyto post w Krakowie i z kościoły wszystkie
    ruszyły procesyje w to miejsce bagniste.

  3. Gdzie potem król miasteczko Kazimierz założył
    i zbudował, wieś Bawół była, z niej lud Boży
    u świętego Wawrzyńca w parafii się modlił.
    Nieopodal kościoła tego ludzie podli,
    z Najświętszym Sakramentem monstrancyję w bagno
  4. pełne błota wrzucili, oną wprzódy kradnąc
    z kościoła Wszystkich Świętych, a oktawa trwała
    Święta, które lud Świętem zwie Bożego Ciała.
    Monstancyję ujrzawszy, ludzie jacyś głodem
    bezecnym zapaleni złota, za powodem
  5. poduszczenia godnego samym chyba czartom,
    skradli i porzucili, poznając że wartość
    kruszcu znacznie jest mniejsza niźli wykonania,
    bowiem jeno złocona była, a miedziana.

    Oną to monstrancyję w błocie porzuconą
  6. po przybyciu na miejsce cudu znaleziono.
    Do kościoła Sakrament zaraz Wszystkich Świętych
    odniesiono, skąd został niepoczciwie wzięty.
    Król Kazimierz na miejscu, gdzie niewysłowiony
    ów Sakrament ołtarza został znaleziony,
  7. kościół przysiągł założyć. I jakoż bez zwłoki
    w tysiąc trzysta czterdziestym ósmym, który rokiem
    był następnym, na owem bagnie kędy Ciało
    Pańskie tak zbezczeszczone sromotnie leżało,
    na cześć i pod nazwaniem farny wybudował
  8. kościół Bożego Ciała i dotychczasową
    parafię doń przyłączył. Nie zapomniał o tym,
    by krzyżami, kielichy, ornaty, klejnoty
    inne kościół ozdobić z królewską hojnością.
    Gdy zaś stała wieś Bawół się jego własnością
  9. po wykupie, założył na jej miejscu miasto,
    które za lat niewiele albo może za sto
    ludnym stanie się miastem, i tak się rozwinie,
    że zostanie krakowską dzielnicą Kazimierz.

    Tak Jan Długosz w kronice opisał wypadki,
  10. że lud cudu był wtedy rzeczywiście świadkiem,
    wprost napisał, zapewne niedowiarki będą
    zwać to bajką, wymysłem, mitem lub legendą.
    Nie zrażając się zdaniem niewiernego ludu,
    z tej kroniki inszego opisania cudu
  11. posłuchajmy. W Poznaniu rzecz się owa stała,
    w miejscu kościół wzniesiono też Bożego Ciała.

    Czternastego stulecia dziewięćdziesiąt dziewięć
    roków Pańskich zliczono. Jan Długosz jest pewien,
    że piętnastego sierpnia w tym roku to piątek.
  12. W tym to dniu swój niechlubny zdarzenie początek
    wzięło w kaznodziejskiego zakonu klasztorze.
    Tam to pewna kobieta, przyjąwszy nieszczerze
    Przenajświętszą Komunię, wyniosła ukrytą
    w ustach oną z kościoła, dla sprzedania żydom
  13. mieszkającym w Poznaniu. Gdy potem na błoniach
    Przenajświętsza Komunia była znaleziona,
    miejsce owo poczęło wielkimi cudami
    zaraz słynąć. Król Polski czem spowodowany,
    (król Władysław Jagiełło), księży Karmelitów
  14. klasztor, Bożego Ciała nadając mu tytuł,
    w miejscu owym założył. A kiedy zmurował
    z cegieł ozdobnym kształtem chór klasztorny, nowa
    mnisza siedziba, aby móc jako opłacić
    teraz, takoż w przyszłości utrzymanie braci
  15. młyn królewski w posagu otrzymała na to.
    Tak pokuta i hojność za czyny odpłatą
    świętokradzkie, by wstrzymać gniew Boży z boleści,
    kiedy Jego Najświętsze Ciało się bezcześci.

    Inszą niż u Długosza kolejność wydarzeń
  16. aktu lokacyjnego badanie pokaże
    dla miasta Kazimierza, wzniesiony na okup
    kościół takoż w następnym zaraz nie był roku.
    Ale gdy się cudowne zdarzenie przeniesie
    w stosunku do Długosza w przeszłość o lat dziesięć,
  17. abo i więcej trochę, wtedy opisanie
    Długoszowe zgodniejszym z datami się stanie.
    Niepodobna wszak poza owymi „Annales”
    napomknienia o cudzie krakowskim odnaleźć,
    atoli o poznańskim wydarzeniu zbierać
  18. relacje można z kronik Długosza, Kromera,
    Miechowity, z klasztoru akt w Trzemesznie, z księdza
    dzieł Tomasza Tretera, który życie spędzał
    jako kustosz poznański, warmiński kanonik.
    Po łacinie przed końcem szesnastego oni
  19. wieku wszyscy pisali, a spis ten wyliczam
    Mieczysława cytując dziełko Noskowicza
    „O trzech Hostjach Najświętszych”. Tedy aby dłużej
    nie przeciągać już wstępu, oną się posłużę
    książką, by z niej po wtóre sięgnąć opisanie
  20. zdarzeń, które wstrząsnęły ówczesnym Poznaniem.

    Potrzeba wszak pamiętać, kreślić i powielać
    „Ku większej czci i chwale Boga, Zbawiciela
    naszego Przedwiecznego, Jezusa Chrystusa,
    w Świętej Eucharystji ukrytego” ruszał
  21. „O trzech Hostjach Najświętszych” autor do dzieła.
    Czas już, by się opowieść właściwa zaczęła.

    Tedy piątek był, czego Jan Długosz jest pewien,
    tysiąc trzysta rok Pański dziewięćdziesiąt dziewięć,
    snopy ziół do święcenia wierny lud i kwiatki
  22. znosił, by Wniebowzięcie uczcić Boskiej Matki,
    ale w Polsce i w Litwie ból się w serca wedrze
    i żałoba, albowiem w krakowskiej katedrze
    w dzień ów króla Jadwigę na wieczny spoczynek
    uroczyście składano. Smutno z tej przyczyny,
  23. choć niż laty przeszłymi z nie mniejszym przejęciem,
    Przenajświętszej Panienki czczono Wniebowzięcie
    i w poznańskim kościele, u Dominikanów.
    Tam to po nabożeństwie głównym pozostaną
    do ciemnego schowane kościoła kącika
  24. z córką Anną Krystyna. Gdy kościół zamykać
    będą, aż do nieszporów niczym nie nękane,
    naznaczone od żydów poznańskich zadanie
    wykonają, na hojną liczywszy zapłatę,
    a na które już wzięły sowity zadatek.

  25. Tedy w pustym kościele córce trzymać straże
    nakazała Krystyna, przed wielkim ołtarzem
    sama stojąc, powoli ku tabernakulum
    wyciągnęła swe ręce, nagle niczym kulą
    niewidzialną rażona, padła odepchnięta,
  26. wręcz rzucona o ziemię, lecz w chciwości pętach
    drugi raz sięga ręką, niepomna przestrogi,
    i znów siła jakowaś obezwładnia nogi,
    wreszcie, kiedy ją Anna podtrzymuje w pasie,
    drzwiczki tabernakulum otworzyć uda się,
  27. z Sakramentem Najświętszym wydobywa puszkę,
    i trzy komunikanty chowa w białą chustkę.
    Na swe miejsce odstawia puszkę, drzwi zamyka,
    do ciemnego wracają schować się kącika,
    by po popołudniowym nabożeństwie cicho
  28. śród wychodzących wiernych skryć swą niegodziwość.

    Wprost do żydów udały się świętokradczynie,
    aby im pożądane przezeń Hostje przynieść,
    resztę hojnej zapłaty odebrać. Zabrali
    konsekrowane Hostje do piwnicznej sali.
  29. Żydzi, których trzynastu miało w tej piwnicy
    wokół stołu się zebrać. Zbrodniarze, nędznicy,
    oto w swoje dostali, a niegodne ręce,
    Hostje, bez czci poddawać które będą męce.
    Pono to doświadczenie przekonać ich miało,
  30. zali jest najprawdziwsze Chrystusowe Ciało
    w tym kawałku opłatka. Atoli niewiara,
    gdyby o nią chodziło, musiałaby zaraz
    pierzchnąć, gdy po nakłuciu jednej z Hostyj nożem
    struga krwi wytrysnęła. Oni coraz srożej
  31. kłuli Hostje Najświętsze, mimo iż obficie
    krew się lała po stole. - Czemu to czynicie
    nieszczęśnicy? - zawołać przy świetle pochodni
    nie miał kto. W nienawiści szał większy, niegodni,
    popadali, i z we krwi unurzane ręce
  32. krzyczeć obelg straszliwych poczęli wciąż więcej
    Chrystusowi przeciwko. Wprzódy po kryjomu,
    wnet ostrożność zgubili, poza mury domu
    wrzask się wielki rozlegał, z całej okolicy
    przywabiając żydostwo ku tej kamienicy.

  33. W ciżbie była żydówka światła gwiazd ni słońca,
    ślepą się urodziwszy, nigdy nie widząca.
    Pytała więc śród tłumu, powód chcąc uzyskać
    rozgardiaszu i wrzasków, tego zbiegowiska.
    „Doświadczają rabini, zali w onym chlebie,
  34. który to chrześcijanie za świętość dla siebie
    najwyższą uważają, prawdziwe jest Ciało
    Jezusa i krew Jego”. Poważnie zdumiało
    ją to, po czym w swej duszy „Jeżeli zaiste”
    tak się modli gorąco „Ty jesteś, o Chryste,
  35. Synem Boga, Jehowy, ongiś na Golgocie
    zawieszonym na krzyżu, a dzisiaj w tej grocie
    Twoją moc i cudowność nikczemni rabini
    doświadczają, byś proszę, o Jezu, uczynił
    oczy moje jasnymi, jakkolwiek niegodnam,
  36. abym światłość ujrzała nieba, i bym od dnia
    tego mogła wychwalać Imię Twoje Święte”.
    Ledwo wypowiedziała prośbę tą, dotknięte
    ciemnością dotąd oczy, mocą Bożej łaski
    Chrystusowej, cudownie zaświeciły blaskiem.

  37. Na ulicę natychmiast wyszła bez pomocy
    przewodnika, z radości płacząc, że na oczy
    widzi, i swego szczęścia sławiąc tak przyczynę:
    „Chrystus Ukrzyżowany prawdziwym jest Synem
    Bożym, ze Swoim Ojcem na równi jest Bogiem,
  38. oto bowiem wyświadczył żydówce ubogiej,
    chociaż przeciem niegodna, dobrodziejstwo łatwo,
    że mym oczom błądzącym w ciemnościach dał światło”.

    Wówczas żydzi spostrzegli, że już nazbyt duży
    rozgłos, który zbudzili, sprawi, że zasłużyć
  39. po wkroczeniu władz mogą za uczynki one
    na surowe karanie. Tedy zbezczeszczone
    Święte Hostje wrzucili, by zniszczyć, w płomienie.
    Ale Hostje nad ogniem, nietknięte zniszczeniem
    unosiły się czyste, białe, jaśniejące.
  40. Nowy nie stał się cud ten usiłowań końcem,
    aby pozbyć się Hostyj, próbowali w studnię
    kilkakrotnie je wrzucać, ale zawsze cudnie
    unosiły się niby motylki i z cienia
    promieniały światłością, bez śladu skażenia.
  41. Naradzali się żydzi, aby w końcu przystać,
    że za miastem zakopią Hostje w trzęsawiskach.
    Zawinęli Najświętsze trzy Hostje w szmacisko,
    jedni poszli za miasto ku tym trzęsawiskom,
    stół, na którym te Hostje kłuli, wzięli drudzy,
  42. aby go zamurować, ukryć we framudze.

    W bramie miejskiej kaleka, chrześcijanin, siedzieć
    miał w zwyczaju, przechodniów o jałmużnę w biedzie
    swojej prosić, na niego się opuszczający
    miasto żydzi natknęli. Aby nie dołączył,
  43. by nie powlókł za nimi się, by nie podpatrzył,
    kalekiemu rzucili groszy kilka, dwa, trzy.
    Ledwo datek odebrał, ozdrowiał cudownie,
    i na własne się nogi mógł od razu podnieść,
    członki jego jakoby zastygłe na chwilę
  44. w odrętwieniu, do siebie przyszły. Żebrak tyle
    żywota nieszczęśliwym będący kaleką,
    sławiąc w głos miłosierdzie Boże, które rzeką
    ozdrowieńczą obmyło ciała suche części,
    pobiegł zaraz do miasta podzielić się szczęściem.

  45. Lecz cudem niewzruszeni, który właśnie widział
    każdy z nich, poszli dalej, niosąc Hostje żydzi.
    Kiedy zaś pod oknami domu, w którym człowiek
    w ciężkiej leżał, konając, śmiertelnej chorobie,
    przechodzili, ten otwarł oczy, wstał z pościeli.
  46. Idąc pod otwartymi oknami, słyszeli
    „Przechodził tędy Chrystus, nasz Bóg i Zbawiciel,
    cudownie mnie uzdrowił, jak sami widzicie”.
    Ale i ten nie wzruszył cud ich w zaciętości,
    aż w miejsce odpowiednie do swych celów doszli.

  47. Na miejscu tym wspaniały kościół później stanął,
    lecz wówczas rosła trawa, bydło wypasano.
    Dół żydzi wykopali, w który zbezczeszczone
    trzy Hostje Przenajświętsze zostały wrzucone,
    błotem dół wypełnili i darnią przykryli,
  48. pewni, że tam zniszczeją, do domu wrócili.

    Nikt się na tym pastwisku kilka dni nie stawił,
    aż nadszedł Wniebowzięcia ósmy dzień oktawy.
    Wtedy to stary Maciej, pasterz trzody miejskiej,
    jak zwykle wyprowadzał, z synkiem swym Pawełkiem
  49. o świcie na pastwisko bydło. Właśnie na to
    miejsce, gdzie zakopane były Hostje, stado
    zagnali, po czym Maciej, zostawiając trzodę
    pod opieką chłopaka, oddalił się odeń,
    by Mszy Świętej wysłuchać, do miasta się udał.
  50. Tedy sam był Pawełek przy bydle, gdy cuda
    kolejne Bóg uczynił, oto co się stało.
    Chłopiec kończył poranne pacierze pomału,
    kiedy spostrzegł, że stado całe, woły, krowy
    klęczą na przednich nogach, mając w górę głowy
  51. podniesione, więc wzrokiem szuka na tej łące,
    na co patrzą bydlątka. Widzi unoszące
    się niezwykłej białości trzy komunikanty.
    Jest, poznały bydlątka, Jezus Chrystus Pan w tych
    Hostjach. Ukląkł i chłopiec uczcić Zbawiciela.
  52. Trzykroć wznosił cudownie się i w słońcu bielał
    w trzech kawałkach opłatka ukryty Syn Boży,
    trzykroć przed swoim Stwórcą stado krów się korzy,
    trzykroć chłopiec przed Bogiem pada na kolana.
    Wrócił Maciej, gdy słyszy o zdarzeniach z rana,
  53. nie dowierza synowi, chce nawet dać w skórę
    Pawełkowi za drwienie z ojca, wtem znów w górę
    Hostje trzy się unoszą. Maciej zapamiętać
    sam mógł cud i zobaczyć. Klękają bydlęta.
    Na kolana przed Panem padają pasterze,
  54. Jezusa adorują pokornie i szczerze.

    Potem Maciej znów syna zostawił przy stadzie,
    sam powiedzieć, co widział, poszedł miejskiej radzie.
    Radca, który wysłuchał był opowiadania,
    nie uwierzył, uniknąć chcąc wyrokowania,
  55. Maciejowi polecił, by zaniósł do uszu
    tę opowieść burmistrza, swój urząd w ratuszu
    pełniącego. Więc poszedł, ratuszowe straże
    zobaczył, przed burmistrza prowadzić się każe.
    Burmistrz, kiedy Macieja relacji wysłuchał:
  56. „Zuchwałego” do straży tak rzecze „pastucha,
    który śmiał z miejskiej rady takimi bredniami
    zadrwić, w wieży zamknijcie”. Nie zdały się na nic
    Maciejowi przysięgi na wszystkie świętości,
    musiał odejść pod strażą i w wieży zagościć.

  57. Przecież Bóg nie zostawił Swego wysłannika.
    Ciężki rygiel, więzienne który drzwi zamykał,
    ludzką ręką nietknięty odsunął się naraz,
    opadają z rąk więzy. Mimo iż się kara
    Maciejowi zadana nie skończyła, w duszy
  58. pojął, że prawdy trzeba dać świadectwo. Ruszył
    tedy, aby w ratuszu opowieść powtórzyć.
    Burmistrz, kiedy Macieja ujrzał „tak to służysz,”
    do strażnika, którego zaraz wezwał, rzecze
    „że szaleńca, którego w twą oddałem pieczę,
  59. samowolnie wypuszczasz”. Strażnik się zaklina,
    że sumiennie rozkazy spełnił. „Nie jest wina
    to strażnika” w obronie sługi Maciej staje,
    od początku znów wszystko, jak było, zeznaje.

    Radca, chociaż na razie Maciejowi kary
  60. nie darował, po księdza proboszcza do fary
    posłał, i urzędników miejskich zaraz zwołał.
    Przecież samym gadaniem, zali przy tych wołach
    na pastwisko wygnanych, prawdziwe są cuda,
    radą, choćby najmędrszą, sprawdzić się nie uda.
  61. Tedy bez długich narad rada miejska kroczy
    na pastwisko, własnymi cud zobaczyć oczy.
    Kiedy miejsce zdarzenia w zasięgu ich wzroku
    było, zaraz ujrzeli, klęczy bydło wokół
    Przenajświętszych trzech Hostji lśniących, śnieżnobiałych,
  62. które w sposób cudowny w powietrzu wisiały.
    Rajcy, kiedy przybyli, gdzie bydło klęczało,
    na kolana upadli, Przenajświętsze Ciało
    czcząc i pokłon oddając Bogu zakrytemu
    w Sakramencie ołtarza. Dłużej wątpić nie mógł
  63. żaden z rajców w opowieść starego pasterza,
    gdy do miasta wrócili, zaraz tedy wieża
    dla Macieja przestała być więzieniem. Rada
    miejska dla ustalenia, co czynić wypada
    wobec cudu wielkiego, zaraz się udała
  64. z deputacją, biskupi zawiadomić pałac.

    Dla Wojciecha Jastrzębca poznańska katedra
    wonczas była biskupią stolicą, więc zebrał
    duchowieństwo z katedry, też z inszych kościołów,
    bractwa, cechy, chorągwie, z wiernymi pospołu,
  65. uformował procesję, poprowadził oną
    przy bijących kościołów wszystkich w mieście dzwonach,
    szli do miejsca objawień bardzo uroczyście.
    Cześć należną oddali Bogu, oczywiście,
    po czym ksiądz Jan Ryczywół, kapłan świątobliwy,
  66. na zlecenie biskupa, do Hostyj się zbliżył,
    wprzódy zdjąwszy obuwie, wszak na uświęcaną
    bytnością Najświętszego Sakramentu stanąć
    miał ziemię, aby z błota Ciało Pańskie podnieść,
    jednak ledwo wyciągnął swoje ręce po Nie,
  67. Hostje trzy Przenajświętsze przed jego oczyma
    wzniosły się, na patenę, którą w ręce trzymał,
    opadając łagodnie. Ksiądz ze łzami w oczach
    wzruszenia tę patenę, tę, na której spoczął
    Sakrament Przenajświętszy, biskupowi podał.
  68. Biły dzwony, lud śpiewał, a nawet przyroda
    ptasząt polnych śpiewaniem w orszak się włączała.
    Uroczysta procesja do miasta wracała.

    Ledwo jednak cudowne Hostje w miejskiej farze
    złożono, wnet dysputy zaczęto, kto wskaże
  69. kościół, który najbardziej przechowywać godzien
    jest cudowne trzy Hostje. „W Dominika rodzie
    powinny być złożone, z naszego kościoła
    zostały wszak skradzione” zakonnik zawołał.
    „Objawił się ten wielki cud nad miejskim polem,
  70. być więc w miejskim kościele winny, nie pozwolę
    ograbić miejskiej fary z takiego zaszczytu”
    burmistrz rzecze, a biskup „najwyższy ma tytuł
    śród poznańskich kościołów biskupia katedra.
    Święte Hostje cudowne najgodniej jest zebrać
  71. w katedralnym kościele”. I tak się sprzeczali,
    bo nie myślał ustąpić nikt na rzecz rywali,
    lecz się spektakl gorszący niezadługo toczył,
    bo sam Chrystus Zbawiciel rozsądzić ich wkroczył.

    Nie minęło albowiem nad pół doby więcej,
  72. Hostje w tabernakulum leżące, nietknięte
    przez nikogo, w cudowny sposób przemieściły
    się na pole, na którym znalezione były.
    Trzykroć Hostje z pastwiska przynoszono w sumie,
    każdym razem złożone w innym były tumie,
  73. a z każdego w nie więcej niż doby połowę,
    na to pole cudownie wracały, jałowe.
    Wtedy w mieście poznali, skończyć trzeba waśnie,
    sam Zbawiciel wskazuje owo miejsce właśnie,
    w którym cześć chce odbierać. Zanim kościół stanął,
  74. zbudowano kapliczkę zaraz tam drewnianą,
    w której Hostje cudowne nawiedzały rzesze
    wiernych, Bogu hołd złożyć, takoż ku pociesze.

    W tysiąc czterysta szóstym roku król Jagiełło,
    który Polską Koronę po Jadwidze przyjął,
  75. erygował w Poznaniu kościół. Akt tej treści,
    dan przed Trzecią Niedzielą Postu, tak obwieścił:
    „My, Władysław, Król Polski z Pana Boga łaski,
    ziem Krakowskiej, Sieradzkiej, Łęczyckiej, Kujawskiej,”
    (po Krakowskiej iść ziemia Sandomierska musi)
  76. „Wielki Książę Litewski, Pomeranii, Rusi
    Pan i Dziedzic Najwyższy, i inszych godności
    spadkobierca. Współczesnym, i które w przyszłości
    przyjdą, to pokoleniom wszystkim oświadczamy.
    Jako na odpuszczenie w tym nadzieję mamy
  77. grzechów naszych, i w Boskiej uproszenie łaski,
    Kościół i Karmelitów księży klasztor wraz z nim,
    na cześć Pana naszego Jezusa Chrystusa
    i na chwałę, w tym miejscu, które On sam uznał
    za godziwe, a w którym, cudem niepojętem
  78. znalezione zostało Ciało Jego Święte,
    na przedmieściach Poznania fundujemy grodu.
    Odpuszczenie możemy, dla tego powodu,
    uprosić grzechów naszych, ufamy gorąco,
    Sławna Jadwiga zmarła i Anna żyjąca,
  79. Żony nasze, toż samo. Jako fundujemy,
    tak też uposażamy, oddajemy w przemysł
    Karmelitom”. Następnie podpisy, pieczęcie,
    na owym można znaleźć starym dokumencie.

    Gdy kościoła, gdzie Chrystus, w Święte skryty Ciało,
  80. obdarzany od ludu swego czcią i chwałą
    mógł być godnie, wzniesiono ołtarz, dach i ściany,
    Karmelitom gdy został w opiekę oddany,
    Hostyj trzech Przenajświętszych dla czci i szacunku
    monstrancyję sprawiono. Do niej w podarunku
  81. król koronę Jadwigi oddał jako wotum,
    by pomiędzy innymi ozdobami Bogu
    na cześć tylko służyła, i na Jego chwałę.
    Słynął Bożego Ciała Kościół w Polsce całej
    jako miejsce cudowne, końmi albo pieszo
  82. przybywało tysięcy nawet kilkadziesiąt
    wiernych na uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej
    z ziem sąsiednich, z odległych, i z ziemi poznańskiej.

    Kościół, który Władysław Jagiełło fundował,
    Karmelici zburzyli, by go przebudować,
  83. po pół wieku z okładem. Zmieniały przez wieki
    się zdobienia kościoła, w inszego opiekę
    zakonu był oddany, i świeckim kapłanom.
    Po zalaniach przez Wartę szkody usuwano
    raz nie jeden. Spalony przez brandenburczyków,
  84. podźwignięty po wyjściu z kraju napastników,
    sto lat później kolejnym dotknięty pożarem,
    czyli przed dziewiętnastym wiekiem roków parę,
    a klasztor cennej stracił większość biblioteki
    pomnażanej starannie przez przeszło trzy wieki.
  85. Atoli trwa do dzisiaj, jak drzewiej w kościele
    tym można sławić Boga, łaski, których wiele
    otrzymali tam wierni przybyli z daleka,
    i dziś można wypraszać. Dlaczego więc zwlekać?

    Jeśliś jednak nie zerwał się biec do Poznania,
  86. nieco jeszcze zostało do opowiadania.
    Albowiem w tysiąc sześćset dwie dziesiąci roku
    dom Świdwów – Szamotulskich na dzisiejszym rogu
    Żydowskiej i Kramarskiej, naonczas stuleci
    kilka już liczył sobie, tedy domu zlecił
  87. gruntowną renowację ówczesny posiadacz,
    więc murarz każdą cegłę oglądał i badał.
    A była to ta sama kamienica, w której
    bluźniercze odprawiali obrzędy ponure
    żydzi w roku o ponad dwieście lat odległym.
  88. Przeto kiedy zmurszałe wymieniano cegły
    w sklepie czyli w piwnicy, za murem ukryty
    dębowy stół w trzech częściach znaleziono przy tym.

    Że stół, na którym ongiś żydzi bezcześcili
    Hostje Trzy Przenajświętsze, odkryto, nie mylił
  89. się nikt, albowiem kiedy powołane rady
    dokładniej znalezisko zbadały, krwi ślady
    na drzewie dostrzeżono. Biskupa od razu
    Ojcowie Karmelici prosili, by wskazał
    kościół Bożego Ciała na miejsce relikwii.
  90. Dnia trzydziestego sierpnia zebrali się zwykli
    poznaniacy, urzędy, duchowieństwo liczne
    zakonne, świeckie, z dala oraz okoliczne.
    Ów stół, który był świadkiem żydowskiego spisku,
    i Krwią Hostji Najświętszych skropiony, sam biskup
  91. z framugi wyjął, aby w procesji na czele
    z Najświętszym Sakramentem, te szczątki w kościele
    złożyć Bożego Ciała. Przewodził pielgrzymom
    z największym nabożeństwem, z radością olbrzymią.

    Natenczas Karmelici kupić kamienicę
  92. zamyślili, by dom ten zamienić w kaplicę.
    I tak w tysiąc siedemset czwartym, wbrew trudnościom,
    Najświętszej Chrystusowej Krwi święcono Kościół.
    Pierwszym, który kościoła podjął się opieki,
    ksiądz Dionizy był. Zaraz tej, w której przed wieki
  93. były Hostje Najświętsze topione, studzienki
    zaczął szukać i znalazł, a pomocy dzięki
    wiernych z ziemi odkopał. Usunąwszy śmieci,
    czystą wodę odnalazł, którą od stuleci
    wierny lud na lekarstwo ze studzienki biorąc,
  94. uzdrowienie odbiera z wiarą i z pokorą.
    Kościoła nawet wojna zniszczyć nie zdołała,
    chociaż w ruinach legła okolica cała.

    Tedy nim do kaplicy w sklepie urządzonej,
    której ściany Najświętszą Krwią były skropione,
  95. wnijdziem, by Zbawiciela adorować w ciszy,
    opowieści ostatnich kilka słów usłyszysz.
    Albowiem to potrzeba znać i zapamiętać,
    że prawdziwe zakrywa Eucharystja Święta
    ciało Pana Naszego. Jak ongiś karano
  96. za takowe bluźnierstwo, kto przed sądem stanął,
    kogo za to i jakim poddano torturom,
    ani słowa nie rzeknę odkładając pióro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz