Opowieść o cudnym a dobrym koniu

    „Mam ja kamień, tak prawi, który konie tuczy.
    Gdy senator responsu nie pojmuje, kluczy,
    ów ziemianin do stajni senatora wiedzie,
    tam na środku wkopany głaz był, gdzie zwykł siedzieć,
  1. kiedy koniom obroku dawano, a póki
    one jeść nie skończyły. Do ostatniej sztuki.
    Tak to pewien ziemianin odrzekł na pytanie:
    czemu konie tak zawsze miewał wychowane”.


    Taką znaleźć w zapiskach można anegdotę,
  2. którą tam przytoczono na świadectwo o tem,
    że nie pustym przysłowiem, lecz prawdą głęboką
    jest, iż konie najlepiej tuczy pańskie oko.
    Krzysztof Dorohostajski w tysiąc sześćset trzecim
    roku Pańskim zapiski owe wydać zlecił
  3. pierwszy raz, bo wznawiana była ta „Hippika,
    to jest o koniach księgi” razy potem kilka.

    Był litewskim marszałkiem wielkim w owym czasie,
    z racji swego urzędu zasiadał w senacie.
    Choć przecie nie z kołyski poszedł w senatory,
  4. był w senacie już jako marszałek nadworny.
    Zanim został marszałkiem, pierwej był podczaszym,
    krajczym wcześniej, stolnikiem, a stolnikiem zaczym
    to starostwo piastował wołkowyskie wprzódy.
    Wszak na koniu nie urząd ni gruby, ni chudy,
  5. aleć człek to przeważnie w siodle wodze trzyma.
    Przeto z samych godności biegłości tej nie miał,
    iżby o wychowaniu koni się poważył
    maczać dla ksiąg spisania pióro w kałamarzu.

    Pewnie, jak każdy młody szlachcic, kiedy dziecię
  6. na tym ziemskim padole dożyło pięć leciech,
    gdy się umiał przeżegnać i odmawiać pacierz,
    czego w domach przeważnie nauczała macierz,
    tedy insze nauki rozpoczął. A zatem
    czytać, pisać się uczył, fechtować palcatem
  7. i jak konia dosiadać. Gdy te poznał sztuki,
    wysłan do Jana Sturma został na nauki
    w Gimnazjum Protestanckim, herezję Kalwina
    ojciec bowiem wyznawał i tak uczył syna.

    Miał Pan Dorohostajski przygód jeszcze parę,
  8. aż w Italii odwiedził Wenecję, Ferrarę,
    Bolonię i Neapol, a tam końskich wielu
    znamienitych hodowców i nauczycielów
    końskiej jazdy mógł poznać i się uczyć odeń.
    Na Szweda, Moskwicina, gdy tamci niezgodę
  9. z Rzeczpospolitą mieli, na wyprawy chodził
    jak towarzysz husarski, szarżował, dowodził.

    Czyliż nad ówczesnymi w sztuce tej górował,
    któż dzisiaj wiedzieć może, dosyć, że namowa
    przyjaciół, jak zaznaczył, ich usiłowania
  10. sprawiły, że się księgi podjął napisania,
    takoż „ku pożytkowi rycerskiego człeka”,
    a „na jasność” wznawiana była ta „Hippika”.
    Byłaż znaczna to księga, as, azali blotka,
    czcze gadanie porzućmy, zajrzyjmy do środka.

  11. A w środku: „wszechmogący Pan Bóg, a stworzyciel
    wszystkich rzeczy na świecie, jakże znamienicie
    raczył zrządzić najmędrszą i nieogarnioną
    sprawą, że człowiekowi do posługi konia
    przydał. Zwierzę takowe, abo bydlę takie,
  12. które, chociaż w rozumie z człekiem nie jednakie,
    między insze zwierzęta najwięcej zawiera
    dowcipu i pamięci w sobie. Jako że raz
    koń się czego nauczy, nie zapomni taki.
    Wiele jest wspaniałości i nie mniej powagi,
  13. którą w dzianetach włoskich możemy obaczyć.
    Jaka śmiałość i dużość. Wody, ognia a czyż
    zlęknie się koń wyprawny, dobrze wyćwiczony.
    Albo dział, kul, trąb, huku, czy też rzeczy onych,
    których nieraz i ludzie bardzo się strachają.
  14. Ze zwierzętami konie też chętliwie stają
    do potyczek. Zwycięża dzielny, śmiały ogier
    jelenie, łosie, żubry i niedźwiedzie srogie,
    lwy mężne ustępują w starciu z rączym koniem,
    i ze smoki straszliwe zwycięża na koniec”
  15. .

  16. „O czem siła przykładów czytamy. Przywiodę
    na pamięć tu dwa jeno. Świecki jeden przodem.
    Kiedy król macedoński Aleksander świtę
    gromił na Bucefale zwierząt jadowitych
    i bazyliszka zabił plującego jadem.
  17. Drugi o świętym Jerzym duchowny tu kładę
    przykład, choć poczytywać pono za fabułę
    nie powinniśmy tego, gdy królewską córę
    wyswobadzając Jerzy za mężnością swoją,
    dzielnością i śmiałością końską takoż stojąc,
  18. nielekką, wszak zwycięską zwiódł potrzebę i w niej
    przyszło mu zabić smoka okrutnego dziwnie”
  19. .

    Dla krotochwilniejszego dołożył czytania
    Krzysztof Dorohostajski przytoczone zdania.
    I jako zauważa, chwalić końskie cnoty,
  20. szeroce roztrząsywać mógłby wiele o tym,
    i materyi k'temu pewnie by dostało,
    i omierzłe nie było by to, ale całą
    księgę temu przeznaczyć nie może, do rzeczy
    potrzebniejszych wykładu przejście ma w swej pieczy.

  21. Wszakże tej opowieści i krotochwil lasy
    nie zawadzą, toż one przydadzą jej krasy.
    Tedy niźli instrukcje krotochwile spotkać
    bardziej chcąc, znów spoglądam do „Hippiki” środka,
    wychowaniu końskiemu bacząc ku początkom.
  22. „A jaką pokazuje stateczność zwierzątko
    to, do człowieka miłość jaką, że puszczone
    tego, kogo miłuje, nie odbieży one.
    Jaka końska cierpliwość, że z naturą w zgodzie,
    bez obrazy nijakiej może i o głodzie
  23. kilka dni służbę pełnić, a największy ciężar
    skromniuchno znosić będzie. Czasem jakby wieszcza
    posiadł wiadomość, nie chce iść dalej, się lęka,
    kiedy przypadek czuje, w którym szkoda tęga
    jemu lub panu jego może się przydarzyć”.


  24. „Z takiej oto fabuły słyną Grecy starzy,
    że Neptunus, którego kładą bogiem morza,
    wód, rzek bystrych tak samo, zwierzę prędkie stwarza,
    żartkie na podobieństwo swoje, co się znaczy,
    że żartszego do biegu zwierza nie obaczysz
  25. nad tę oto bestyę. Malowali sami
    dla tego podobieństwa konia ze skrzydłami”.

  26. I choć moich przypuszczeń nie znajduję bazy,
    wszak to powód, by jazdę wsadzić na pegazy.

    „Opuśćmy bajki insze, których siła jeszcze,
  27. atoli wszystko starzy poeci i wieszcze
    na bogów zwykli byli składać, bo pogany.
    Przecież nam nie przystoi, gdyż my chrześcijany,
    wierzyć, jakoby słońce wozem w cztery konie
    zaprzężonym jeździło w dzień po nieboskłonie”
  28. .

  29. O sposobie poznania koni insza książka
    napisana przez Pana Krzysztofa Pieniążka,
    takoż z „Hippiką” w nazwie znajdować się może
    w tamtym czasie zebranym jakimś księgozbiorze.
    Nieznanego z imienia szlachcica natomiast
  30. „Gospodarstwo” refleksje w obieraniu konia
    z doświadczenia owego szlachcica zawiera.
    Po czym konia rozpoznać przypatrzmy się teraz.

    W koniu cudnym i dobrym sześć sztuk trzeba baczyć.
    Cudne trzy: oko zdrowie, kark urodę znaczy,
  31. trzecią z owych sztuk cudnych koń musi mieć nogę.
    Co oznacza, że płaskim ma się kończyć rogiem,
    w którym piętka znajduje się najbliżej ziemi,
    choć Pan Dorohostajski bardziej sobie ceni
    konie piętki wysokiej. Z trzech dobrych cech tę brać
  32. za najpierwszą potrzeba, czyli jaka gęba
    jest u konia. Bo munsztuk, choć najwymyślniejszy
    gębie złej nie dogodzi, każdy łacno wejrzy,
    że się konia takiego rządnie nie wyprawi.
    W dobrą gębę natomiast lada munsztuk trafi.

  33. Krzysztof Dorohostajski części rzędu tejże
    księgi trzecie poświęca, tam można obejrzeć
    ryciny, jak munsztuki wówczas wyglądały.
    Nim do dobrych cech konia wrócę, jeszcze mały
    z owej księgi wyjątek, bo może nie wszyscy
  34. zrozumienia tej rzeczy są jednako bliscy.
    Dla jasności przypomnę, że munsztuk do pyska
    się końskiego zakłada, aby posłuch zyskać.
    Tak o nim w księdze stoi: „Munsztuk jest hamulec,
    warownie i ostrożnie we wszystkim szczególe
  35. urobiony z żelaza, końską gębę który
    według przynależności stanowi do góry,
    inszy jeno miarkuje lub łamie pod siebie,
    konia czyni powolnym ku wszelkiej potrzebie
    w obracaniu, w bieganiu, i w zastanowieniu”.

  36. By zdać gęby istotność, po tom cytat przeniósł.
    O munsztuku ostatniej wysłuchajcie wzmianki:
    trzy ma części: wędzidło, podbródek i czanki.

    Dalej przejść by już trzeba, lecz nie takie proste
    z tych krotochwil się wyrwać oraz ciekawostek
  37. i poniechać przyjrzenia się rozrywki sławie,
    kiedy słowa: „gdy szkapa pod niebiosa prawie
    wdziera łeb”
    w onej księdze przyrównane widzę,
    że podówczas „z łysiny czyni warcabnicę”.

    Do sposobów poznania konia wracać pora,
  38. pozostałe dwie dobre sztuki czułość oraz
    pewność nogi wyłożyć. Tedy konie, które
    sierść miękką jedwabistą mają, wolną skórę
    te są dobrej czułości. Pewność nogi znaczy
    jak koń jest zbudowany, niższy przód czy raczej
  39. zad bardziej obniżony, grubszy tył czy przodek,
    gdyż duża dysproporcja może być powodem,
    że bieżać niebezpiecznie jest na koniu takim,
    bo potykał się będzie. Jest dobrych nóg znakiem
    także, kiedy podsiebne, przynajmniej te zadnie.
  40. Tak dobrego, cudnego konia poznać snadnie.

    „O stanie a urodzie” końskiej swoje zdanie
    ma Pan Dorohostajski. Zaczyna podaniem
    starożytnych autorów Wirgiliusza, Plato,
    Homerusa i inszych przekonania na to,
  41. że przyrównać potrzeba konia ozdobności
    od dziewięciu je nawet zwierząt biorąc. Prościej
    jednak trzy wziąć, gdzie tamci więcej wymieniają.
    „Ode lwa ma brać oczy, piersi i wspaniałość,
    śmiałość, dużość tak w przedzie, w zadzie, jako w karku,
  42. nie rychle rozgniewanie, ode lwa też zmiarkuj
    chybkość oraz obżarstwo. Od liszki chędogo
    piękny, lekki i prędki chód brać, uszy, ogon,
    a co jest o ogonie to też i o grzywie,
    jeszcze czułość, ostrożność ode liszki wywieść.
  43. Od jelenia koń dobry winien głowę przyjąć,
    z cienką od głowy, grubą zaś ku piersiom szyją.
    Nogi, róg, bieg jelenia, sierść z połyskującym
    niskim włosem. Gdzie drudzy wiele, ja zwierząt trzy
    wziąwszy, na bok odrzucam insze, aby wszystko
  44. przyrównanie wypełnić lwem, jeleniem, liszką”.


  45. A chociaż mają wagę cnoty przyrodzone,
    toż siła jeszcze trzeba ćwiczeń z takim koniem,
    zanim na swoim grzbiecie swego pana zdrowie
    zdatny będzie do celu bez uszczerbku dowieźć
  46. przez najcięższe terminy. Dwojaka jest szkoła
    na to. Jedna „przy ziemi”, na którą się woła
    „po usarsku”. „Po włosku” druga jest wyprawa,
    uczy konia podnosić, by „ku górze” stawał.
    „Gdy jeno po usarsku, to ledwo na poły
  47. koń będzie wyprawiony”
  48. o wyborze szkoły
    tak w księdze napisano „wyprawiony cale
    jest, kiedy i po włosku”
    i tak stoi dalej
    „bo koń, który przy ziemi jest jak żak, co czyta,
    ten co wyprawą z góry przećwiczył kopyta,
  49. jest jak mistrz, co ponadto rozumie łacinę”.

  50. Trzeba o wyprawianiu dodać ten przyczynek,
    że „przez braci Polaków ta wyprawa włoska
    jest nieraz wyśmiewana, jako że mniej troska
    się żołnierz, aby konie paradnie chadzały,
  51. a i do dzieł wojennych pożytek z niej mały”.


  52. O tym, jak kreślić koła, jak wyznaczać ścieżki,
    jak pętać, jak zawracać, karcić końskie grzeszki,
    jak siodłać, siadać, kłusać, uczyć jednochoda,
    o tym wszystkim nic więcej tutaj już nie dodam.

  53. Wszak nie są to ostatnie opowieści słowa,
    toż przyjrzeć się potrzeba jak stajnie budować.
    „Stajnia nazwę od stania końskiego swą bierze,
    kiedy insze bydlęta częściej wolą leżeć.
    Słusznym by nie obora, lecz komora raczej
  54. była dla zadzierżenia”
  55. , co trzymanie znaczy.
    Miejsce stajni obierać tak trzeba, by przednie
    chociaż konie doglądać pan mógł łacno we dnie,
    by się do nich przechadzać nie lenił. Dlatego
    jak najbliżej pałacu lub mieszkania swego
  56. stajnię wznosić najlepiej. Że to dobra gleba,
    co się rzekło z początku, przypomnieć potrzeba,
    to jest, że są najlepiej wychowane konie,
    kiedy często zabiega pańskie oko o nie.

    „Ma też być obierane stajni miejsce podług
  57. tego, czy jest powietrze dobre i od smrodu
    wolne, czy ziemia sucha, czy w pobliżu wody
    przezroczyste, nie błotne”
  58. . A na niepogody,
    wiatry, zimna i insze obwarować rządnie
    stajnię trzeba. Jak z wierzchu dobre rządy są, niech
  59. i wewnątrz stanowienia dobrego nie braknie.
    Nie wąsko zbudowana, bo ozdobniej jak w niej
    szeroko i przestronnie. Kiedy stoją konie
    w jednym rzędzie, po drugiej, południowej stronie
    tyle okien niech będzie, a przestronne takie,
  60. by się stajnia jasności nie szczyciła brakiem.
    Niechże okien i wtedy nie będzie za mało,
    gdyby konie po obu stronach się stawiało.

    A że nie jest koń każdy stać spokojnie skory,
    lepiej jest go od drugich odgrodzić przewory,
  61. niźli wiązać. Spętany jako niedźwiedź dziki
    miast cichości się uczyć, niegrzeczne nawyki
    koń wyćwiczy jedynie. Przeto w przeworzynach
    jest najpożyteczniejszym konie jezdne trzymać.
    Żłoby pojedynkowe albo przegrodzone,
  62. coby wyjadać nie mógł nigdy koń przed koniem,
    bo gdy jeden nierychło a prędko je drugi,
    łakomy powolnego ogłodzi i schudzi.

    Dwoje wrót naprzeciwko siebie dobrze służy
    na południe i północ. Jednak w stajni dużej
  63. oprócz pary pośrodku, dwoje wrót się zmieści
    przy końcach jeszcze, aczci więcej niż czterdzieści
    koni w jednej byłoby stajni stawiać szkoda.
    Przed każdemi wrotami dla cudności dodać
    ganki trzeba przykryte, takoż pożyteczne
  64. dla letniego siedzenia. A w środku koniecznie
    dwie komory w dwu końcach dla wieszania siodeł,
    kawecanów, munsztuków, dla trzymania mioteł,
    łopat, wiader i taczek, inszych rzeczy jeszcze,
    które w stajni potrzebne. Masztalerzom przestrzeń
  65. w tych komorach potrzebna, gdzie za dnia pościele
    takoż insze swe rzeczy, choćby ich niewiele
    mieli, chować powinni. Boć szpetota sama,
    kiedy rzędy za końmi, jak na jakich kramach
    wiszą, a na widoku, po kąciech, wśród zwierząt,
  66. widły zgrzebła i cebry rozrzucone leżą.
    Tam, gdzie oko i pańskie, obcych ludzi nieraz
    się ustawnie przemija, gdy z gośćmi zaziera
    gospodarz do swych stajen pokazować konie,
    ochędostwo potrzebne, aby wchodząc do niej
  67. porządek i nadobne już pojrzenie samo
    zawżdy uweselało człowieka za bramą.

    Nadto trzeba kominów dwóch, na obu końcach,
    przestronnych murowanych, gdzie woda gorąca
    zagrzewana być może, a chłodniejszych czasów
  68. tam, gdzie jest drzew na opał dostateczny zasób
    tam i od końskiej pary, od kominów onych,
    ciepła w stajni nie zbraknie dobrze opatrzonej.
    Tedy izby nie trzeba, w której to czeladka
    siedząc, jeno gnuśnieje, a to w próżnych gadkach,
  69. to łotrostwem, to spaniem zabawia się rada,
    do porządku i koni mało się przykłada.
    Stajnia własna ich izba ma być i komora,
    (prócz jak się pomieniło, aby do wieczora
    rzeczy mieli gdzie chować). Wszak nie wszyscy brakom
  70. izby w stajniach autorzy radzi są jednako.

    Obok stajni z nadworza bardzo jest potrzebne
    szopę lub nad podsłupiem dach uczynić. We dnie
    plutne, mroźne lub wietrzne jeźdźcy wtenczas będą
    jeździć bez umoknienia, bez psowania rzędów,
  71. takoż siodeł, ba, z większym dla końskiego zdrowia
    bezpieczeństwem to będzie. Na ostatek kowal
    blisko stajni potrzebny i z porządną kuźnią.
    Prócz kowania, by stajnie rano, niezbyt późno
    przejść, obejrzeć i konia rozpoznać każdego,
  72. czyliż koń nie chorzeje, jest powinność jego.

    „Już tedy masz zupełną stajnię, chocia pono
    nazbyt ci jest wymyślna, nie we wszystkim ona
    będzie ku wystawieniu podobną każdemu.
    Możniejszym wszak się zejdzie, gdyby w całem nie mógł
  73. mniej potężny ziemian w tem, w czem możność czuje
    względem dochodu swego, w tem niech naśladuje.
    Owa, choć nie takiemi perłami, w tej wzorze
    każdy podobną stajnię, kto zachce, mieć może”.


  74. Do stajni, kto zbuduje, sługi też obierze.
  75. Obaczmy powinności, jakie masztalerze
    prawdziwi, dobrzy mają. Wprzódy wszyscy oni
    wiarę, trzeźwość, cierpliwość, i miłość do koni
    wrodzoną niezmuszoną zamykają w sobie,
    ochędostwo i pilność, posłuszeństwo, zdrowie.
  76. Krzysztof Dorohostajski rad też baczyć za tym,
    aby nie był masztalerz człowiekiem żonatym,
    iżby nie mógł ze stajni dawać z dziećmi żonie
    się wywabiać, miast w swoim baczeniu mieć konie.

    Masztalerska powinność, koni swoich parę
  77. rano wstawszy wyczyścić oba doskonale,
    by nie stały w nieładzie wymieść w przeworzynie,
    i pawiment wysuszyć, gnój spode nich wynieść.
    Żłób mieć zawsze chędogi, zadawaną paszę
    zawżdy przeźrzeć dokładnie, aby łajno ptasze
  78. ani insze plugastwo nie było w obroku.
    Aby siano niezgniłe. Owies kładąc wokół
    baczyć, aby zarówno zadawać z drugimi.
    Bo gdy jeden koń chociaż chwilę przed innymi
    wcześniej swoje dostanie, ten co jeszcze nie je,
  79. ten nie stoi jak one wół z osłem w Betlejem,
    lecz się wścieka okrutnie, podskakuje, kopie,
    buczy, gdy u sąsiada pierwej pełno w żłobie.

    O swe konie baczenie powinien mieć stale,
    gdy ze stajni wychodzi, by inny masztalerz
  80. obowiązek ten przejął zadbać o to pierwej,
    i starszemu powiedzieć o wyjściu na przerwę.
    Ochędostwa pilnować, a kiedy się ściemni,
    legać w stajni pośrodku razem z końmi swemi.

    Takich jest masztalerskich powinności nieco,
  81. lecz nim skargi na ciężki los sługi polecą,
    trzeba znać, że choć dawno księga ta pisana,
    to poniechać nie mogła obowiązków pana.
    Zawsze ma masztalerza dochodzić zapłata,
    i by przy dobrej strawie nie na łacie łata,
  82. lecz by suknię miał dobrą, i kożuch, i buty.
    Bo na godne odzienie i posiłek suty
    pracowity robotnik zasługuje śmiele,
    jako w Ekonomice swej Arystoteles
    nakazuje. A kiedy z wieloletniej pracy
  83. wyzwoleni, na starość czeladnicy tacy
    słusznie mogą dobrego czekać w onej chwili
    opatrzenia od pana, któremu służyli.1

    Dozór nad masztalerzem sprawuje koniuszy,
    który, wśród innych zalet, najprzedniejszą musi
  84. tę mięć, aby prawdziwie, z natury miłował
    konie i w nich się kochał. Gdyż potrzebna, zdrowa
    rzecz, by szukać wrodzonej ochoty i chęci
    do czynienia, co czynić w każdym przedsięwzięciu
    jest konieczne, by służba musem tylko samym,
  85. aby komend jedynie nie była spełnianiem.2

    Koniuszy masztalerzom winien służyć radą,
    być, gdy konie chędożą, być, gdy obrok kładą,
    dojrzeć, by się łaskawie z nimi obchodzono,
    by w czas chłodny przykryte były, by tym koniom,
  86. które jaką rażone szkodliwą chorobą,
    ustanowić osobne miejsce, aby obok
    drugich stojąc, zaraza na tamte nie spadła.
    A gdy czeladź odchodzi po pracy do jadła,
    aby lepszej pilności sług para na straży
  87. w stajni zawsze została, na koniuszym waży.

    Aby do masztalerzy, koniuszy ma patrzeć,
    zasłużone pieniądze dochodziły zawsze,
    i kożuchy, i suknie, i insze zasługi,
    ma u pana pilnować. Albowiem kto drugich
  88. wedle swojej obraca woli, rządzi nimi,
    ten ich krzywd wyrównania domawiać się winien.
    Godzi się też pamiętać, że łaskawość czyni
    sługę czułym przed panem i utwierdza przy nim.
    Tedy mają panowie zlecać swym szafarzom,
  89. by koniuszym, gdy słuszne a potrzebne wskażą
    dla stajennych dostatki, by otwarli trzosy
    i do rąk im dodali bez zwłoki i dosyć.

    Krzysztof Dorohostajski ubolewa na to,
    że wielu ogarnęło skąpstwo. „Kawalkator
  90. niepotrzebny – tak mówią – sam konie wyćwiczę,
    nie potrzeba mi takich z intraty odliczeń”.
    Lecz miast szkapę wyćwiczyć, ochromić ją nawet
    mogą przez one skąpstwo sprośne i plugawe.

    O stajennych to sługach mała okruszyna,
  91. lecz się dłużej opowieść na tym nie zatrzyma.
    Wszak gdzie cnota z ochotą, rozumem złączone,
    łacno same potrafią uzupełnić stronę.

    Pożyteczne to było, czyliż było bzdurą
    w stare księgi się zgłębiać? Nim odłożę pióro,
  92. te kilkoro przytoczyć jeszcze tutaj zdążę,
    słów, którymi swe dzieło kończy pan Pieniążek.

    „Co do konia jest wielka eksperiencja u nas,
    przeto com tu wyłożył, każdy będzie umiał.
    Bo gdzie wola jest dobra, opatrzne działanie,
  93. gdzie roztropność, tam wszystko nietrudnym się stanie.
    Snadnie tedy każdemu przyjdzie tym sposobem
    mieć pożytek niemały z tego i ozdobę.
    Tedy tego wszystkiego na koniec wam życzę,
    by wam nigdy nie zbrakło przykładów i ćwiczeń,
  94. byście wszystko umieli ku każdej potrzebie
    według upodobania swego. Tak dla siebie,
    zarówno na ojczyzny tej miłej obronę
    i sławę nieśmiertelną by było czynione.
    Bo tak cnotliwym synom, gdy im przodkiem rycerz,
  95. postępować się godzi. I tego wam życzę”.


--------------
Na marginesie:
1 Niechże teraz spróbuje powiedzieć to który,
że nie znano w przeszłości co emerytury.
Choć nie było zrobione tak, jak dzisiaj cudnie,
bo nie sługa z zapłaty, lecz pan, co zatrudniał,
winien był słudze, który służył nie najgorzej,
na te lata opiekę, gdy służyć nie może.
--------------
2 Dzisiaj, jakże odmiennie, odrzuca się wszystko
i naturę, i chęci, by hołd oddać zyskom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz