- Na większą chwałę Bożą chcąc spełniać dewizę,
- porzuciwszy, Stanisław Kostka śmierci czeka.
Gdy widzą zakonnicy, nie drgnie mu powieka
na obraz Matki Bożej, nie kraśnieją lica,
znak to, że go zabrała Maryja Dziewica.
Zdarzyło się to w tysiąc pięćset sześćdziesiątym
- ósmym roku po przyjściu Pana. Celi kąty
wypełniali współbracia, żegnając swojaka.
Pośród świadków konania małego Polaka
był Juliusz Mancinelli, ojciec obeznany
z nabożeństwem szczególnym do Maryi Panny,
- czcił Najświętszy Sakrament, a wiarą przejęty
młodego jezuity, sławił polskich świętych.
Ponad pół wieku później, ogłoszona była
Albrechta Stanisława księcia Radziwiłła
książka „Dyskurs nabożny z kilkorga słów wzięty
- o Boga Rodzicielki wysławianiu Świętej”.
Miał on na Litwie urząd wielkiego kanclerza
i Maryi Królowej Polski kult rozszerzał.
Ale nie wyprzedzajmy nadto chronologii,
w rok tysiąc sześćset siódmy skierujmy swe kroki.
- W Polsce właśnie trwa rokosz, Zebrzydowski wodzem.
Piątego lipca wojska królewskie na drodze
stanęły rokoszanom w Guzowie. Stoczono
bitwę, którą zwyciężył król, lecz mogła słono
Polska za to zapłacić, bo, za Radziwiłłem,
- „o pewnym zakonniku w Rzymie, gdy tam byłem,
mówiono mi, a ja go znałem i Mszy jego
słuchać mogłem. Choć męża wiódł świątobliwego
żywot, to przecież w duszy prostak jakiś siedział,
żeby o Polszcze ledwo albo nic nie wiedział.
- Ów zakonnik, imieniem Bartłomiej w dzień bitwy
pod Guzowem miał Świętą Mszę, a gdy modlitwy
in memento rozmyślał, tuż przed Podniesieniem,
wpadł w zachwyt i z niebiesiech takie miał widzenie.
Widział dekret od Boga, iż jakowaś Polska
- na zgubę jest wydana, gdyż poddani wojska
wiodą przeciw Królowi, zwyciężą, w ten sposób
upadnie Państwo. Potem zobaczył, o losu
odmianę prosząc padła przed majestat Boski
Przenajświętsza Panienka, z nią Patroni Polski.
- I uczynił Bóg dekret łaskawszym, wygraną
dał Zygmunta Trzeciego przeciw rokoszanom.
Pełnym głosem zakonnik wykrzyknął na końcu:
O, Polsko, jako ty masz bez liku obrońców!”
W Neapolu rok później ojciec Mancinelli
- w wigilię Wniebowzięcia Matki Bożej, w celi
swej zakonnej się modlił, Pannę Świętą prosił,
by mu tytuł pomogła znaleźć, co by głosił
chwałę Jej nieprzebraną w niebie i na ziemi,
bo wszystkie,które poznał, nazbyt są zwykłemi.
- Gdy tak trwał na modlitwie, ujrzał pełną wdzięku
postać Niepokalanej z Jezusem na ręku.
U stóp Świętej Dziewicy widzi klęczącego
współbrata Stanisława Kostkę, w ręce jego
wyciągnięte Maryja podaje Dzieciątko.
- Wizerunek z tej wizji jest dzisiaj pamiątką
świętego Stanisława, lecz w tamtym momencie
z radością na kolana pada i z przejęciem
„Królowo Wniebowzięta” zakonnik w pokorze
woła „módl się za nami”. A od Matki Bożej
- taką słyszy odpowiedź „Dlaczego nie zowiesz
mnie Królową Polski. To królestwo Ja sobie
bardzo umiłowałam, dla narodu tego
wielkie rzeczy zamierzam, a wszystko dlatego,
iż płoną osobliwą miłością synowie
- tego królestwa do Mnie”. Zawołał ponownie
Sługa Boży „Królowo Polski Wniebowzięta,
módl się za Polską”. Po tych słowach Panna Święta
wskazała Stanisława. Ksiądz nadstawił uszu
„Jemu łaskę dzisiejszą zawdzięczasz, Juliuszu”.
- Wnet ojciec Mancinelli co widział naocznie,
w zakonie opowiedział. Sprawę tę niezwłocznie
przełożeni zbadali, zyskał aprobatę,
by się wieścią podzielić ze swym polskim bratem
w zakonie Mikołajem Łęczyńskim. Nowina
- za jego pośrednictwem i drugiego syna
Polski i jezuitów, księdza Piotra Skargi,
kaznodziei dworskiego, na królewskie barki
spadła. Wielce ucieszył się król Zygmunt Trzeci
„sama Bogarodzica ze swych wszystkich dzieci
- synów tego Królestwa wzięła, wieść to miła,
iż się Królową Polski ogłosić raczyła”.
Rozgłosił obietnicę Zakon Jezusowy.
Radość pośród Polaków „toż takiej Królowej
żadnym inszym narodom chrześcijańskim łaska
- nigdy nie była dana”. Zewsząd „wiwat” trzaska.
Tymczasem w Neapolu ojciec Mancinelli,
choć ponad siedemdziesiąt lat miał, uweselić
pragnął duszę podróżą do tej ziemi, którą
Matka Boska obrała. Przed wawelską górą
- stanął ósmego maja w roku tysiąc i sześć
setek dziesiątym. Pielgrzym rad był, że może wejść
do katedry, gdzie trumna Świętego Biskupa
Stanisława. Tam krzyżem na posadzkę upadł.
Za tę ziemię dziękował Bogu, sławną wojskiem
- świętych, łaski wypraszał, modlił się za Polskę.
Gdy Mszę Świętą odprawiał, to Bogurodzica
w królewskim majestacie przyjściem go zaszczyca.
„Jam jest Królowa Polski, Ja tego narodu
matką jestem” w katedrze wawelskiego grodu
- Maryja tak ogłasza. „Bardzo jest Mi drogi
ten naród, do Mnie za nim wstawiaj się bez trwogi,
o pomyślność tej ziemi proś Mnie nieustannie,
a Ja, jakom jest teraz, zawsze na błaganie
miłościwą będę”. Głos taki Sługa Boży
- usłyszał i bez zwłoki zebranym wyłożył.
A nie były spokojne w Rzeczypospolitej
tamte czasy. Zewnętrzne granice na litej
nie były osadzone skale. A i w kraju
opór przeciw królowi zręcznie podsycają
- zwolennicy wielkiego w koronie hetmana
i takiegoż kanclerza, Zamojskiego Jana.
Szlachta z królem wojuje, bronią destrukcyja,
takim głowy szlacheckie fermentem spowija,
by nic w kraju nie czynić, albo nieskutecznie.
- Pono takie przysłowie powtarzano grzecznie
„póki w kraju nie będzie źle bardzo, dopóty
dobrze w Polszcze nie będzie”. Chociaż był wykuty
sarkofag Zamojskiego, w bitwie pod Guzowem
dopiero opozycji utrącono głowę.
- Nie można zapominać, tamten czas szkicując,
o księdzu Piotrze Skardze. Mówił on, że psują
choroby rozmaite tę Rzeczpospolitą.
O tonącym okręcie ówczesnym elitom
przybyłym na sejm mówił. Sejmowe kazania
- to nie wszystkie zasługi jego, bo starania
czynił też, by przed lichwą chronić mniej zamożnych.
Pomocą im w nieszczęściu służył Bank Pobożny,
który przy Arcybractwie Miłosierdzia działał.
W unii brzeskiej też Skargi przyczyna niemała.
- Nie brakowało w Polszcze zboża i kąkolu.
W taki czas, do takiego kraju z Neapolu
przybył ksiądz Mancinelli. Poprzez tego Włocha
w katedrze na Wawelu, przy biskupa prochach
świętego Stanisława, gdzie Polski koronę
- król przyjmował, Maryja rzekła, że z tym tronem
wielkie rzeczy zamierza. Zakonnik, co w duszy
swej usłyszał, przekazał i z powrotem ruszył.
Gdy lat siedem kolejnych spędził w Neapolu,
nadszedł piętnasty sierpnia, wśród klasztornych kolumn
- zobaczył Matkę Bożą. „Juliuszu, mój synu”
ozwała się Maryja „zasługą Twych czynów,
za cześć i miłość, jaką Mego Wniebowzięcia
tajemnicę otaczasz, wysłuchaj orędzia.
Ujrzysz Mię, gdy rok minie, w Mej chwale w niebiesiech,
- póki jednak ta ziemia Twoje stopy niesie,
tutaj zawsze nazywaj Mnie Polską Królową”.
Tak, jak Bogarodzicy oznajmiło słowo,
w roku następnym, tysiąc sześćset osiemnastym,
w dzień Święta Wniebowzięcia odszedł między gwiazdy
- do Najświętszej Panienki Juliusz Mancinelli.
Wnet wieść o jego śmierci w Polsce się powieli.
Dziesięć lat później wieża kościoła w Krakowie,
który kościół Mariackim powszechnie się zowie,
a którego wezwania pełne rozwinięcie
- to Najświętszej Maryi Panny Wniebowzięcie,
nowy wygląd zyskała. W dziesiątą rocznicę
śmierci Mancinellego tej wieży iglicę
koroną ozdobiono, lecz tamta korona
w dziesięciolecie ślubów lwowskich zastąpiona
- została nową, więc dziś sądzić mogą gusty
włożoną w tysiąc sześćset sześćdziesiątym szóstym.
Chociaż Mancinellego godzina wybije,
nie zgaśnie wszakże w Polsce iskra, przez Maryję,
za jego pośrednictwem wzniecona. Atoli
- innego jezuity, Andrzeja Boboli
przyczyna w tym niemała. W tej godzinie w Wilnie
uczy się, a święcenia za kilka lat przyjmie.
Później, rektorem będąc kościoła w Nieświeżu,
z Albrechtem Radziwiłłem rozmawiał „Kanclerzu.
- Sama Bogarodzica Królową tej ziemi
zostać pragnie. Całymi siłami naszemi
przeto dążyć winniśmy, niech na to wołanie
zadość się w polskim kraju jak najrychlej stanie.
Obfitych się możemy spodziewać korzyści,
- kiedy się to życzenie Matki Bożej ziści”.
Przecież patrzył Radziwiłł na sprawę przychylnie.
Pono on ufundował obraz, który w Wilnie
w Ostrej Bramie widnieje. Tenże wizerunek
dzisiaj złota sukienka zdobi, a rynsztunek
- Przenajświętszej Panienki dwiema koronami
zwieńczono. Jedna dla Tej, która Niebiosami
włada, druga natomiast dla Królowej Polski
jest korona. Jednakże, nim król oddał wioski,
województwa i wojska obojga narodów
- pod opiekę Maryi, nie lada powodu
trzeba było. By przebieg zachować wydarzeń,
które akt poprzedziły ten, gdy z kraju marzeń
tytuł Królowej Polski przeszedł w rzeczywistość,
raz jeszcze spójrzmy, jaki „Dyskurs” na wieczystość,
- na odpór temu, kto by rzeczy się przeciwił,
tych kilka słów nabożnych zostawił Radziwiłł.
„Polecone ma nasza Polska nabożeństwo
do tej Córki Maryiej. Wielkie dobrodziejstwo
też z racji tej odnosi. Com słyszał, tu kładę.
- Dla ukontentowania serc nabożnych ja ten
zapis czynię, a wzbudzić głębszą dewocyje
chcę do Bogurodzicy, Tej Panny Maryiej”.
Juliusza Mancinelli przywołuje potem,
„któregom ja znał” pisze i wspomina o tem,
- iże ten Włoch zapytał, w jakiej nazwie chwała
mieści się Panny Świętej. „Ona respons dała
zow mnie Królową Polską”. Książę na to odrzekł
„Jeżeli tak, szczęśliwi jesteśmy. I dobrze”.
Nie stanęła historia Pospolitej Rzeczy,
- zmieniali się królowie, Zygmunt nie uleczył
chorób toczących trzewia Obojga Narodów.
Elekcyję zwołano. Z zachodu i wschodu
na pola elekcyjne szlachta tłumnie stawa,
królewicza wybiera na tron Władysława.
- Szesnaście lat królował. Znów konwokacyja
i elekcja. Pretendent przysięgą przybija
swą, iż pacta conventa dotrzymać zamierza.
Szlachta królem obiera Jana Kazimierza.
Im na Litwie Radziwiłł jako kanclerz służył,
- wiele listów napisał i wiele podróży
w ich imieniu odbywał, trzech królów, trzech Wazów.
Wszak nie przestał zabiegać, pamiętny nakazu
Przenajświętszej Panienki, by Jej cześć oddano
jako Polskiej Królowej. Opowiadał panom
- koronnym i litewskim, że nie tylko męstwo
pod Kircholmem, Kłuszynem, Chocimiem zwycięstwo
przyniosło, lecz Jej, Pani, wstawiennictw w tym rola.
Wszak sama nawiedziła beresteckie pola
w cudownym wizerunku, wiktorię przynosząc.
- Stwierdza Albrecht Radziwiłł, iż w tej bitwie losom
całego chrześcijaństwa groziła zagłada.
Może wiedział, co mówi, może tylko gadał.
Wielkim drzewem są dzieje, a opowieść chwilką
o niesławnym Sicińskim tu napomknę tylko.
- Bo nie mogę zostawić bez wzmianki w tej pieśni
precedensu znacznego, po którym współcześni
Sicińskiego, nie mogąc swych dokończyć debat,
oburzeni krzyknęli „A bodajby przepadł”.
Nadszedł rok tysiąc sześćset pięćdziesiąty piąty.
- Trwa wojna z Moskwicinem, Szwed zapala lonty
przeciw Polskiej Koronie, ponagla w tej kwestii
Oliver Cromwell, który „róg na głowie bestii”,
aby Karol utrącił, wzywał Szwedzkie wojska.
Bestią Kościół był Święty, rogiem była Polska.
- Takoż słał zawezwania do zadania klęski
z polskimi protestanty Jan Amos Komeński.
Szwedzka armia najeżdża, król na Śląsk uchodzi.
Karol Gustaw króluje, niejeden się zgodził
szlachcic mieć heretyka władcą, ucznia Lutra.
- Jan Kazimierz wygnany. Kraj niepewny jutra,
okupacja nań spadła, a Szwed szuka łupów.
Papież głosy strwożone króla i biskupów
usłyszał, lecz na ichnie „Zginęliśmy”, rzecze
„Czemuż do mnie o pomoc wołacie? O pieczę
- do Tej wołajcież, która waszą być królową
sama chciała. Rzeknijcie do Maryji słowo,
Ona was wyratuje, toż to Polski Pani.
Jej się poświęćcie, Jej się oficjalnie w dani
ofiarujcie. Królową Ją ogłoście, przecie
- Ona sama tak chciała. Wtenczas nie zginiecie”.
Król radę zapamiętał, a na lepsze potem
święty Andrzej Bobola ślubowania rotę
zapewne zaczął pisać. We wsiach i w pałacach
opór wolno narasta, Szwed impet wytraca,
- z Jasnej Góry odparty, w Tyszowcach hetmani
konfederację wiążą, walkę ze Szwedami
ogłaszają. Do kraju Jan Kazimierz rusza.
Zbrojne partie najeźdźcę szarpią w leśnych głuszach.
Rok się zaczął następny. Król dotarł do Krosna.
- Tam lud Nowego Sącza wdzięczność króla poznał
za miasta obronienie. Król na kraj swój cały
wysłał również manifest, by chłopi w oddziały
do walki się zbierali. Wraz z królem panowie
uradzili, by wojsko zgrupować we Lwowie.
- Aż nastał pierwszy kwietnia, a rok Pański tysiąc
był sześćset pięćdziesiąty szósty. Król zaprzysiąc
z Matką Boską przymierze uznał, przyszła pora
„niechaj broni kraj taka na wieki zapora”.
Zjechali senatorzy, kupcy, urzędnicy
- i pospólstwo do Lwowa. Król przeniósł z kaplicy
Matkę Bożę Łaskawą i w głównym ołtarzu
Katedry Wniebowzięcia miejsce dla obrazu
na ten dzień urządzono. Nuncjusz Piotr Widoni
Najświętszą Mszę sprawował. Nim z kielichem w dłoni
- podszedł do króla, aby podać Święte Ciało,
Jan Kazimierz ukorzył się przed Boską chwałą,
padając na posadzkę, krzyżem się położył.
Gdy ukląkł, nuncjusz woła „To Baranek Boży”.
Król podaną komunię przyjął i trwał w ciszy,
- gdy się ozwał, zebrany lud przysięgę słyszy.
Wielka Boga Człowieka Matko Rodzicielko,
Panno Bogiem sławiena Przeczysta i Wielka.
Ja, Jan Kazimierz, marny proch u Syna Twego
tronu, Króla wszech królów i Pana mojego.
- Jednak ze zmiłowania Jego i Twą łaską
królem jestem, azaliż Królestwo w potrzasku.
Przed Twym Świętym obliczem padam w tej godzinie
w wizerunku Łaskawym, ślubowanie czynię:
Ciebie, Matko zwolena, za moją Patronkę,
- i państw moich Królową dziś obieram. Tron ten
do stóp Twoich przynoszę, żebrząc o zwycięstwo.
Mnie i Polskie Królestwo moje, Wielkie Księstwo
Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie,
Inflanckie, Czernihowskie, wszystkie zbrojne hufce
- wojsk obojga narodów i pospólstwo całe
Twej opiece polecam. Przeciwko nawale
nieprzyjaciół Świętego Rzymskiego Kościoła
i Królestwa mojego Twojej łaski wołam,
do stóp Twoich Najświętszych pokornie upadam,
- o Twą pomoc i Twoje miłosierdzie błagam.
A że wielkimi Twymi w tej biedzie doczesnej
spętany dobrodziejstwy, przymuszony jestem
z całym polskim narodem obowiązek świeży
gorącego służenia Tobie przyrzec szczerze.
- Przeto moim imieniem, ministrów mych ziemi,
senatorów i szlachty, pospólstwa imieniem
chwałę dzisiaj ślubuję gorliwie powielać
Twego Syna, naszego Pana, Zbawiciela,
cześć Jego wśród pospólstwa szerzyć i elity.
- Takoż po wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej
obiecuję to również, co w mej mocy zrobię
by cześć i nabożeństwo rozszerzać ku Tobie.
A gdy za przepotężnym pośrednictwem Twoim
Syn Twój wrogów łaskawie pokonać pozwoli,
- a szczególnie zwycięstwo odniosę nad Szwedem,
obiecuję to wreszcie i ślubuję: będę
u Stolicy się Świętej, Apostolskiej starał,
aby dzień ten corocznie, na wieki, nie na raz,
uroczyście święcono dla podziękowania,
- dla Łask Syna Twojego rozpamiętywania,
na wieczystą pamiątkę, na wdzięczność wieczystą
wstawiennictwa Twojego, Panienko Przeczysta.
Z biskupami Królestwa gotów jestem trudu
nie oszczędzać, by poprzez wszystkie z moich ludów
- to, co dzisiaj przyrzekam Tobie, Matko miła,
by się treścią przysięga każda wypełniła.
Wielki żal mego serca uznaję i skruchę,
że na skargi pospólstwa dotąd było głuche
i jęczących w opresji ubogich oraczów,
- że im żołnierz ciemiężcą, nie słyszało płaczów.
Przeto siedm lat od Boga w mym Królestwie całem
plag ponoszę trapiących sprawiedliwą karę.
Tedy i to ślubuję, po przyjściu pokoju
starał się będę silnie, całą mocą moją,
- a także wszystkich stanów Królestwa mojego
o pospólstwa pożytek dbać utrapionego,
aby w moim Królestwie kres nadszedł swawoli,
by lud z niesprawiedliwych ciężarów wyzwolić.
W czym, Matko Miłosierdzia, jakoś dziś natchnęła
- mnie oraz senatorów i stany, by dzieła
ślubowania dokonać, Pani i Królowo,
o to błagam Cię, abyś miłosierną ową
łaską swoją u Syna uprosić raczyła
pomoc, by ta przysięga wypełniona była.
- Wielka Boga Człowieka Matko Rodzicielko,
Panno Bogiem sławiena Przeczysta i Wielka.
Wola nasza za Twoim podąża żądaniem:
Ty Królową Korony Polskiej jesteś. Amen.
w Rzymie, na Kwirynale z różańcem, pod krzyżem
w dzień Święta Wniebowzięcia Najświętszej Panienki,
w domu Jezusowego Towarzystwa, lęki
Laudetur Iesus Christus et Maria Immaculata!
OdpowiedzUsuńBogu niech będą dzięki
i Matce Najświętszej
za Nieznanego Poetę,
Który w pięknych strofach
opisał fragment Historii Polski.
Fragment najważniejszy,
gdy Królowa Nieba i Ziemi - Sama
Królową Polski zostać zechciała.
Nieznany Poeto, Poeto Drogi...
Dziękuję za "Opowieść o Królowej Korony Polskiej".
Życzę... Bożego Błogosławieństwa
i Opieki Matki Bożej... na dalsze dni...
i w twórczej pracy...
intix.